Analiza wyścigu: Grand Prix Chin

Po raz drugi z rzędu Lewis Hamilton wygrał Grand Prix rozgrywane na torze w Szanghaju. Brytyjczyk zdołał w niedzielę zatrzymać Sebastiana Vettela, który w Chinach był drugi. Trzecie miejsce po świetnej pogoni za czołówką wywalczył Mark Webber.

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Zaskoczenie pozytywne:
W niedzielnym wyścigu o Grand Prix Chin pozytywnie zaskoczył Lewis Hamilton, któremu jako pierwszemu w tym sezonie udało się pokonać Sebastiana Vettela. Mistrz świata po fatalnym starcie dał się wyprzedzić dwóm rywalom z McLarena. Dominacja Niemca w tegorocznej Formule 1 w końcu została przerwana, co dobrze może wpłynąć na atrakcyjność kolejnych wyścigów. Hamilton dzięki szybkiej i bezbłędnej jeździe, a także dobrze dobranej strategii zdołał pod koniec wyścigu wyprzedzić zarówno Jensona Buttona, jaki i aktualnego mistrza świata, dzięki czemu zapewnił sobie piętnaste zwycięstwo w karierze. Po wyścigu Brytyjczyk nie ukrywał swojego zadowolenia z osiągniętego wyniku. - Nadal nie wiem, co powiedzieć. To był jeden z moich najlepszych występów w karierze. Przed startem miałem problemy, bo bolid nie chciał odpalić. Nie pytałem nikogo, co się dzieje, bowiem chciałem zachować spokój. Opuszczając pit lane bałem się, że zapali się czerwone światło, ale miałem szczęście.

Zaskoczenie negatywne:
W Chinach kompletnie nieudany wyścig zaliczyli obaj zawodnicy Lotus Renault. Do tej pory przynajmniej jednemu z podopiecznych Erica Boulliera udawało się osiągnąć rewelacyjny wynik. W miniony weekend dziewiąte miejsce Witalija Pietrowa to było maksimum, na co było stać ekipę Roberta Kubicy. Słabo zaprezentował się także Nick Heidfeld, który był dwunasty. Obaj zawodnicy Lotus Renault mieli sporo problemów w ostatnich dniach. Podczas piątkowych treningów awarii uległ bolid Niemca, zaś w sobotnich kwalifikacjach swój samochód na torze musiał zatrzymać rosyjski kierowca. Inżynierów i mechaników brytyjskiej ekipy czeka dużo pracy, bowiem autom Lotus Renault brakuje niezawodności.

Najszybsze okrążenie:
Po raz kolejny w tym sezonie najszybszym kierowcą podczas wyścigu okazał się Mark Webber. Australijczyk na 42. kółku ustanowił najlepszy czas jednego okrążenia 1:38.993 sek. Zawodnik Red Bulla popisał się w niedzielę niezwykłą skutecznością i determinacją. Startując z 18. pozycji Webber był w stanie ukończyć wyścig na torze w Szanghaju na trzecim miejscu. Dużą rolę w sukcesie australijskiego kierowcy odegrała dobra strategia. Dzięki kompletowi świeżych opon w końcówce wyścigu, Webberowi udało się pokonać kilku rywali, którzy mieli problem z utrzymaniem odpowiednio dobrego tempa.

Najlepsza akcja:
Podobnie jak przed tygodniem również w Chinach kibice mogli oglądać na torze wiele mijanek. Wszystko dzięki systemom KERS i DRS, a także degradacji opon Pirelli, która wymuszała na zawodnikach dobieranie odpowiedniej strategii. Najwięcej emocji kibicom oglądającym niedzielny wyścig zapewnili głównie zawodnicy McLarena i Red Bulla. Na starcie świetnym refleksem popisali się Jenson Button oraz Lewis Hamilton, którzy w łatwy sposób poradzili sobie z Sebastianem Vettelem. Jeszcze przed pierwszym pit stopem mistrz świata zdołał odrobić jedną pozycję na rzecz czarnoskórego zawodnika McLarena, a w pit lane młody Niemiec wykorzystał kuriozalny błąd Buttona, który próbował zatrzymać się na stanowisku Red Bulla i w ten sposób zrewanżował się obu zawodnikom brytyjskiej stajni. Dużo ciekawych momentów kibice mogli zaobserwować na torze dzięki Markowi Webberowi, który gonił czołówkę i mijał kolejnych rywali w prosty, lecz efektowny sposób.

Szczęściarz:
Dużo powodów do radości po Grand Prix Chin może mieć Nico Rosberg. Zawodnik Mercedesa po bardzo udanych kwalifikacjach ruszał do wyścigu w Szanghaju z czwartej pozycji. Po zgaśnięciu czerwonych świateł był bliski sprawienia wielkiej sensacji. Niemiec chciał wykorzystać błąd na starcie swojego rodaka z Red Bulla i awansować na trzecią pozycję. Ostatecznie lepszy okazał się aktualny mistrz świata. Rosberg w drugiej fazie zawodów został poinformowany przez swojego inżyniera, że w jego bolidzie kończy się paliwo. Spokojna jazda kosztowała niemieckiego kierowcę kilka pozycji. Oszczędzanie paliwa przyniosło efekt, jednak o mały włos nie doszłoby do kuriozalnej sytuacji, za którą winę ponieśliby stratedzy Mercedesa.

Pechowiec:
Bardzo szybko z wyścigu wycofać musiał się Jamie Alguersuari. Hiszpański kierowca może mówić o sporym pechu. Jako jedyny nie zdołał ukończyć niedzielnej Grand Prix Chin. Poza tym zawodnik Toro Rosso mógł liczyć na dobry wynik. Kwalifikacje w wykonaniu młodego Hiszpana były naprawdę udane i ruszał do wyścigu z siódmej pozycji. Alguersuari pojawił się w pit lane po przejechaniu zaledwie ośmiu okrążeń. Po powrocie na tor okazało się, że mechanicy włoskiego teamu nie dokręcili prawego tylnego koła, które na jednym z zakrętów odpadło z bolidu. Po tym zdarzeniu hiszpański kierowca bezskutecznie próbował powrócić do boksu. Sędziowie nie pozostali obojętni wobec błędu Toro Rosso i nałożyli na ten zespół karę w wysokości 10 000 euro za narażanie pozostałych zawodników na niebezpieczeństwo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×