Klasa N3: Rajd pełen emocji, Marcin Berliński po raz pierwszy w karierze wygrywa w klasie N3

26. Rajd Karkonoski stanowiący 3 rundę Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski był najtrudniejszą imprezą w tegorocznym sezonie. Niezwykle kręte, wąskie i techniczne trasy zlokalizowane w Kotlinie Jeleniogórskiej okazały się bardzo wymagające, o czym przekonało się wielu kierowców.

W tym artykule dowiesz się o:

W klasie N3 wszystkie sklasyfikowane załogi skorzystały z systemu SuperRally, lecz mimo to emocji nie zabrakło. Liderzy zmieniali się jak w kalejdoskopie, a zwycięzcę klasy N3 poznaliśmy dopiero po oficjalnym zakończeniu rajdu. Najszybsi na odcinkach specjalnych - Rafał Rybacki i Gabriela Bar zostali bowiem wykluczeni za niezgodny z książką drogową wjazd do parku zamkniętego. Dzięki temu, zwycięstwo odniósł Marcin Berliński pilotowany przez Krzysztofa Jeżewskiego, dla których był to największy sukces w dotychczasowych startach.

Rajd rozpoczął się w sobotni poranek od klasycznego odcinka specjalnego prowadzącego przez Karpacz, który został przerwany po poważnym wypadku Tomka Hupało i Dominiki Duziak. Kierowca z pękniętą piętą i uszkodzoną rzepką został przewieziony do szpitala, podobnie jak pilotka, która doznała złamania żebra. Marcin Berliński i Krzysztof Jeżewski, którzy wraz z "Herbim” uruchamiali procedurę wypadkową i pomagali poszkodowanej załodze, początkowe odcinki przejechali spokojnie, ciągle mając w pamięci wypadek kolegów z odcinka Karpacz. Na dodatek na piątej próbie awarii uległ Peugeot 2006 RC i zawodnicy skorzystali z systemu SuperRally. W niedziele podkręcili znacząco tempo odrabiając straty i dzięki pechowi rywali odnieśli zwycięstwo w klasie N3. - Tak jak się spodziewaliśmy, Rajd Karkonoski okazał się techniczny i trudny - mówił zaraz po mecie Marcin Berliński. - Pierwszy OS zaczął się od groźnego wypadku Tomka Hupały i Dominiki Duziak. Jako druga załoga jadąca za Nimi uruchamialiśmy z Herbim procedurę SOS. Po tym wydarzeniu z jeszcze większym respektem pokonywaliśmy kolejne OSy, niepewni o zdrowie kolegów. W tym miejscu serdecznie pozdrawiam sympatyczną załogę i życzę Im szybkiego powrotu do zdrowia. Niestety, znowu nie ominęły nas problemy techniczne. Na 4 OSie zepsuła się pompa wspomagania układu kierowniczego i z obawy przed zapaleniem się samochodu zakończyliśmy dzień w systemie SuperRally. Pierwszą pętlę drugiego dnia pojechaliśmy koncertowo , Krzysiek dyktował jak z nut , ale ja nadwyrężyłem półoś. Gdyby nie pomoc Daniela Żarny , który pożyczył nam swoją rezerwową dalsza jazda byłaby niemożliwa. Jeszcze raz wielkie dzięki Danielu! To nie był jednak koniec przygód. Zmielona szpera nie pozwoliła nam przejechać ostatniego oesu rajdu. Jednak pech kolegów dał nam niespodziewanie wymarzone podium klasy N3 RSMP. Bardzo dziękuję zgranej i zawsze wesołej ekipie mechaników M-drive na czele z Piotrkiem Marciniakiem i Darkiem Kiszczakiem oraz wiernym kibicom na trasie rajdu i przed monitorami komputerów. Szczególne podziękowania należą się Krzyśkowi za bezbłędne dyktowanie i świetną atmosferę w rajdówce.

Pilot, Krzysztof Jeżewski dodał: - Rajd był bardzo trudny i wymagający, o czym świadczyć może duża liczba wypadków. Kluczem do sukcesu była bardzo precyzyjna jazda i odpowiednie tempo dyktowania. Marcin jak zwykle stanął na wysokości zadania i nie popełnił żadnego błędu. Podczas całego rajdu nie mieliśmy ani jednej podbramkowej sytuacji. Bardzo cieszę się, że mogłem wrócić na trasy zlokalizowane wokół Jeleniej Góry gdyż ostatni raz jechałem tu w 2007 roku w rajdzie Śnieżki. Mam nadzieję, że uda nam się wystartować w Rajdzie Rzeszowskim choć wiem , że ze względów budżetowych może to być bardzo trudne. Kończąc, chciałbym życzyć również szybkiego powrotu do zdrowia naszym rywalom z klasy N3 Dominice i Tomkowi którzy ulegli bardzo groźnemu wypadkowi na pierwszym OSie -Karpacz. Dziękuję również wszystkim kibicom, którzy tak licznie stawili się na odcinkach. Do zobaczenia!

Na drugim miejscu w klasie N3 zameldował się Tomasz Ratajczyk, który dysponując nowym zawieszeniem pokazał, że dalej jest bardzo szybkim i groźnym zawodnikiem a wieloletnia przerwa w startach nie spowodowała spadku formy. Przez cały rajd jechał pewnie, szybko, notując czasy w ścisłej czołówce i w pełni zasłużenie stanął na podium klasy. - Bardzo trudny rajd, wąskie kręte odcinki specjalne, na których trzeba było bardzo uważać aby nie wypaść z drogi - powiedział Tomasz Ratajczyk. - Właśnie na tych krętych, wąskich odcinkach nadrabialiśmy czas, lecz nasza wypracowana przewaga malała na długich prostych, gdyż prędkość maksymalna naszego auta wynosiła tylko 160km/h. W tegorocznym Rajdzie Karkonoskim pojawiło się bardzo dużo nowych odcinków specjalnych, co uniemożliwiło tzw. jazdę na pamięć. Dla nas to był jednak duży plus, ponieważ razem z pilotem mogliśmy się lepiej zgrać, czego efekty było widać podczas pokonywania kolejnych kilometrów. Pogoda nam dopisała, było sucho i odbyło się bez większych przygód. Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu zawodów. Do zobaczenia na kolejnej rundzie RSMP na Rajdzie Rzeszowskim!

Piotr "Herbi” Rudzki z nowym pilotem - Maciejem Handwerkerem bardzo dobrze rozpoczęli rajd w klasie N3. Regularnie wygrywali odcinki specjalne i zakończyli pierwszy etap na pozycji lidera. Niestety, podczas drugiego dnia rywalizacji chwila dekoncentracji spowodowana szwankującą skrzynią biegów przyczyniła się do popełnienia błędu i efektownego wypadku. Honda Civic Type-R przy prędkości blisko 160 km/h wypadła z drogi, zatrzymując się w przydrożny rowie. Szczęśliwie w miejscu "dzwona” nie było drzew ani innych twardych przeszkód i zawodnikom nic się nie stało. - Jednym słowem wygrana 1 dnia dała nam chyba awans na 1 miejsce w całej klasyfikacji sezonu, ale niestety drugi dzień to kwestie kilku nieszczęśliwych zdarzeń , które w konsekwencji doprowadziły do mojego błędu i wypadnięcia z trasy - relacjonował Piotr "Herbi” Rudzki. - Wypadliśmy na bardzo szybkiej partii, lecz szczęśliwie uszkodzenia samochodu nie są takie poważne i powinniśmy bez problemu zdążyć z naprawą samochodu na kolejną rundę RSMP - Rajd Rzeszowski. Ciekawostką jest to, że na 8 załóg w oficjalnych wynikach nikt nie dojechał do mety bez SuperRally. To wyraźnie świadczy o trudności rajdu. W tym miejscu chciałbym podziękować Maćkowi Handwerkerowi za wspólnie spędzony czas i zapewnić go, że współpraca układała się świetnie. Chciałem także podziękować wszystkim, którzy towarzyszyli mi na rajdzie za wspaniałą atmosferę, którą stworzyli, a sponsorów przeprosić za to, że po raz pierwszy od dłuższego czasu ich zawiodłem. Na szczęście ucierpiało trochę auto i moja duma:), a nam się nic nie stało. Start nie byłby możliwy, gdyby nie pomoc firm: GLOSS, KONSTRUKTOR Group, OPONY KUROPKA , MIASTO LESZNO, AUTO MARKET.

Maciej Handwerker, pilot "Herbiego” dodał: - Rajd zaczęliśmy od uruchomienia procedury SOS na pierwszym odcinku specjalnym po wypadku Tomka Hupało i Dominiki Duziak. Po tak poważnym wypadku ciężko skupić się na szybkiej jeździe, ale od drugiego OSu walczyliśmy o prowadzenie w N3 i na koniec dnia mieliśmy duża przewagę. Drugi dzień był już mniej udany. Na spadaniu do Lubomierza wypadliśmy z drogi i na szczęście wyszliśmy z wypadku bez szwanku i po wyjściu z samochodu mogłem kolejnym załogom pokazywać "okejkę". Jestem pod dużym wrażeniem potencjału jaki tkwi w połączeniu Herbiego z Hondą. Taka jazda to dla mnie nowe tempo, z którym oswajałem się z każdym kolejnym kilometrem i nabierałem zaufania do auta i kierowcy. Na razie muszę odstawić rajdy na drugie miejsce, ponieważ czekam na narodziny swojego pierwszego potomka.

Na czwartym miejscu w klasie N3 zameldował się Marcin Gagacki i Dariusz Gurdziołek, dla których sobotni poranek i odcinek Karpacz okazał się bardzo pechowy. Po 4 kilometrach zawodnicy musieli wycofać się z rywalizacji po awarii samochodu. W niedzielę przystąpili do ataku notując czas w ścisłej czołówce, będąc najszybszą załogą w klasie N3, o czym opowiada Marcin Gagacki: - Rajd Karkonoski był dla mnie trochę pechowy. Już po czterech kilometrach od startu pierwszego odcinka specjalnego u awarii uległ przegub napędowy i dalsza jazda była niemożliwa. Po obejrzeniu auta okazało się, że również tylne prawe koło stoi mocno pochyłe, więc prawdopodobnie trochę się przyczyniłem do awarii wykonując długi i wysoki lot na hopie, początku odcinka. Po skoku nie było objawów żeby coś złego działa się z samochodem, ale lądowanie musiało mocno obciążyć przegub. Pierwszy dzień niestety sobie nie pojeździłem, za to wybrałem się na "oglądare” i mogłem popatrzeć jak jeździ czołówka RSMP oraz nasi konkurenci. Drugiego dnia z pełnym luzem podchodziłem do startu wiedząc, że konkurencja już pierwszego dnia się trochę się rozjeździła. Dodatkowo pogoda zapowiadała się w kratkę. Jechałem swoim tempem, jak później się okazało całkiem skutecznie poruszaliśmy się do mety poszczególnych odcinków, gdyż wygraliśmy rywalizacje wśród 5 załóg ścigających się drugiego dnia rajdu. Z tych zawodów wywieźliśmy mało punktów, ale i koledzy z klasy N3 też nie mieli szczęścia, więc sytuacja punktowa w klasie zrobiła się bardzo ciekawa. Dziękuję sponsorom dzięki którym mogłem wystartować w tym rajdzie: oponeo.pl, felgi.pl, rotopino.pl, remus-polska.pl, corimp, OLPOL Wawrzyn, Motul.

W śród wielkich pechowców znalazła się załoga Rafał Rybacki i Gabriela Bar. Od początku jechali swoim tempem, notując czasy w okolicach 4 miejsca i przyspieszając podczas niedzielnego etapu. Dzięki tamu wjechali na metę rajdu jako zwycięzcy klasy N3, jednak radość nie trwała długo. Decyzją ZSS-u zostali bowiem wykluczeniu z rajdu za niezgodny z książką drogową wjazd do parku zamkniętego. Mimo to, zawodnikom pozostaje satysfakcja z bycia najlepszą załogą podczas całego Rajdu Karkonoskiego w klasie N3. - To był wspaniały rajd, najlepszy w jakim braliśmy do tej pory udział - powiedział Rafał Rybacki. - Najbardziej podobały nam się niedzielne oesy, a zwłaszcza Lubomierz i Pilchowice - zróżnicowane, trudne technicznie, a przy tym niezwykle malowniczo położone. Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy całkiem zgranym teamem i mimo błędów jakie wciąż popełniamy, idziemy do przodu. Auto również sprawowało się doskonale, choć w kilku miejscach odczuliśmy brak szpery. Szkoda więc, że Panowie Działacze postanowili wykluczyć nas z tego świetnego przedsięwzięcia. Dla nas ten sport to pasja, świetna zabawa i zdrowa rywalizacja a nie sztuczny formalizm. Niemniej - naszego zwycięstwa w N3, a przede wszystkim niezapomnianych wrażeń nikt nam nie odbierze.

Dla Tomasza Hupało i Dominiki Duziak rajd zakończył się poważnym wypadkiem. Na szczęście zawodnicy dochodzą do siebie i zdaniem lekarzy bez przeszkód powrócą do pełni zdrowia. - Ten rajd już na pierwszym oesie okazał się dla nas pechowy - powiedział Tomasz Hupało. - Na odcinku Karpacz przy dość dużej prędkości wypadliśmy na jednym z zakrętów i uderzyliśmy lewym przodem w drzewo. W efekcie mocno poobijani trafiliśmy do szpitala. Dominika Duziak doznała złamania żebra a ja mam pękniętą piętę i uszkodzoną rzepkę w kolanie. Na chwile obecną nie wiemy, co będzie dalej z naszym rajdowaniem. Na razie musimy wrócić do zdrowia i to jest naszym priorytetem. Bardzo chciałbym podziękować załogom i kibicom, którzy udzielili nam pomocy. Dziękujemy również wszystkim bliskim, znajomym i kolegom z innych załóg za pamięć. To naprawdę wzruszające ile osób potrafi się troszczyć i przyjść z pomocą. Dziękujemy i do zobaczenia!

Dotychczasowi lider klasy N3 - Piotr Krotoszyński pilotowany przez Tomasza Markiewicza nie zaliczy Rajdu Karkonoskiego do udanych. Do czwartego odcinka specjalnego był najszybszym kierowcą w klasie, lecz popełniony błąd na piątej próbie zakończył się efektownym wypadkiem. Wcześniej w tym samym miejscu problemy miał Michał Sołowow, a chwilę później jazdę zakończył Rafał Janczak. - Rajd Karkonoski zaskoczył nas w tym roku nowymi wymagającymi trasami - powiedział Piotr Krotoszyński. - Na pierwszym OSie poważnemu wypadkowi Tomek Hupało i Dominika Duziak, przerwano odcinek a wszystkim zawodnikom nadano czas naszej załogi. Ściganie rozpoczęło się dla nas od następnej próby, na której wypadliśmy z drogi. Na szczęście samochód praktycznie nie ucierpiał i mogliśmy kontynuować jazdę. Po czwartym OSie prowadziliśmy w klasie N3 i zamierzaliśmy dojechać z tym wynikiem do mety. Jednak jak zwykle w rajdach chcieć nie zawsze znaczy móc i mały błąd na oesie piątym pozbawił nas wyniku. Uderzyliśmy w dwa murki po obu stronach drogi i przewróciliśmy się na prawy bok. Podziękowania dla Pana który się nami zajął i ugościł, oraz Tomkowi Sadlikowi za nagranie naszego wypadku twardą ręką. Dziękuję również Rafałowi Janczakowi za uprzątnięcie na pierwszym przejeździe donicy swoim autem, co uratowało przód w naszej poczciwej Hondzie. Pozdrawiamy z tego miejsca Tomka i Dominikę, wracajcie szybko do zdrowia!

Komentarze (0)