Wyścig na torze Silverstone nie należał do najbardziej udanych w wykonaniu McLarena. Jenson Button stracił szansę na dobry wynik podczas pit stopu. Jego mechanicy nie dokręcili mu przedniego koła. Z kolei Lewis Hamilton musiał bronić się przed atakami Felipe Massy. Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w bolidzie Brytyjczyka kończyło się paliwo. Na ostatnich okrążeniach Hamilton zmuszony był zatem jechać na oszczędnym trybie.
Czy zatem szef McLarena - Martin Whitmarsh może mieć powody do zmartwień? Jak sam przyznaje nie obawia się o swoją pozycję. - Jestem przekonany, że pozostanę na moim stanowisku. Odpowiadam przed całym zarządem, nie tylko przed Ronem Dennisem. Oni wydają się być zadowoleni z mojej pracy - powiedział.
Whitmarsh przyznał też, że jego związek z Dennisem, prezesem McLarena i głównym udziałowcem, jest obecnie "interesujący". - Mamy wzloty i upadki, ale myślę, że nasze relacje są silne. Wiem, gdzie przebiega granica moich obowiązków, a jakie są jego w odniesieniu do zespołu Formuły 1 - dodał.