Tor torowi nierówny - czyli Hockenheim w oczach Roberta Kubicy i Christiana Kliena

Zanim bolidy staną do kwalifikacji, a potem na starcie do wyścigu, zespoły F1 spędzają długie godziny nad set-up’em, czyli ustawieniem bolidu pod kątem specyfiki toru i spodziewanych warunków pogodowych oraz osobistych wymagań kierowcy.

- To normalny tor. Nie ma szczególnej specyfiki - przyznał Robert Kubica w rozmowie z autosport.com. - No może asfalt nieco różni się od normalnego – to dość dziwne, jak tam pracują opony. Ale teraz musimy zobaczyć, co przyniesie pogoda. Szczególnie niższe temperatury mają duży wpływ na osiągi i wyważenie samochodu. To dość ważne, by mieć dobrze wyważony samochód, bez nadmiaru podsterowności, ponieważ są tam dość długie zakręty. Ważne jest by mieć dobrą trakcję, by móc szybko korzystać z mocy na wyjściu z wolnych zakrętów. Siły aerodynamiczne, które dociskają bolid do toru są wprost proporcjonalne do kwadratu jego prędkości i poniżej 100 km/h są nieduże, co przy stosunkowo małej masie bolidu (około 600 kg) i jego mocy rzędu 700-800 KM i braku kontroli trakcji sprawia, że przyspieszanie z prędkości 60 km/h przypomina ruszanie normalnym samochodem na oblodzonej jezdni.

Christian Klien kierowca testowy BWM Sauber dodał, że kluczowe miejsce toru to stadion. - Można wiele stracić lub zyskać na Motodromie, który jest bardzo "kanciasty". Wjeżdża się tam, jak na arenę, na której rzeczywiście jest bardzo wielu widzów. Sądzę, że to kluczowe miejsce. Ale podczas wyścigu również na Agrafce można stracić lub zyskać pozycję Trzeba tam szczególnie uważać - powiedział.

Komentarze (0)