- Biegłem za tymi zbirami ze 300 metrów, wzdłuż głównej drogi ze Śląska do Krakowa. Dopadłem ich na pasie awaryjnym. Wtedy wyciągnęli maczety i zaczęli zadawać ciosy. Przejeżdżało tamtędy wiele aut, niestety, żaden kierowca się nie zatrzymał i mi nie pomógł - zrelacjonował Kuzaj na łamach Super Expressu.
Znany rajdowiec ma rany na rękach, nodze i klatce piersiowej. Bandytów póki co nie złapano.
Źródło: Super Express.