Kuba Giermaziak pechowo rozpoczął swoją przygodę w Sebring 24H. W kwalifikacjach polski kierowca zajął przedostatnie miejsce i musiał wystartować do wyścigu z odległej pozycji. Początek zawodów był dobry w wykonaniu Giermaziaka. Kierowca awansował o kilka miejsc i właśnie wtedy zaczęły się pierwsze problemy.
- 5 godzin do końca! Na pewno będzie ciężka walka... Nic nie jest przesądzone, mamy problemy ze skrzynia biegów ale wszyscy trzymamy kciuki i modlimy się żeby przetrwała - ogłosił na Facebooku zawodnik.
Kilka minut później było już po zawodach. - Właśnie straciliśmy prawą tylna lampę, wydech i pół zderzaka, ale jedziemy dalej. Samochód jednak dłużej nie wytrzymał. - Koniec wyścigu dla nas... Nie daliśmy rady naprawić lampy a przepisy mówią ze musza być obie, a prowadziliśmy.