McLaren-Mercedes: kosztowny błąd

Zespoły Formuły 1 przed kwalifikacjami stanęły przed dylematem: ustawić bolidy na mokre kwalifikacje, czy na suchy (w większości) wyścig, bo takie są prognozy. Każdy zespół wybrał jakiś kompromis, ale wyniki kwalifikacji wskazują, że czołowe zespoły postawiły "na wyścig". Deszcz o zmieniającym się nasileniu dodatkowo przetasował stawkę.

- Naprawdę zamknąłem sesję, straciłem pole-position tylko o 0,076 sekundy - powiedział drugi w kwalifikacjach Heikki Kovalainen - Moja pierwsza próba w Q3 nie była doskonała, a przedłużający się deszcz później w trakcie sesji, uczynił to prawie niemożliwym do poprawienia. Na moim końcowym przejeździe, dałem z siebie wszystko, ale nie było dość przyczepności by pokonać Sebastiana Vettela. Ale gratuluję mu jego pierwszej pole-position. Niemniej jednak, to druga pozycja na starcie jest nadal dobrą podstawą dla jutra - nasz bolid wykazał dobre tempo zarówno w mokrych, jak i suchych warunkach, tak więc czuję się pewnie.

Widząc Lewisa Hamiltona wyjeżdżającego na oponach pośrednich na początku Q2, gdy komunikaty zapowiadały pojawienie się deszczu - większość znawców F1 zadawała sobie pytanie: "co oni właściwie robią?". Po kwalifikacjach Hamilton, który w efekcie tej pokerowej zagrywki zajął piętnastą pozycję, zaspokoił ich ciekawość - to była wspólna decyzja, by wyjechać na oponach przejściowych na początku Q2 – częściowo moja, a częściowo moich inżynierów. Myśleliśmy, że to będzie dobre, bo tor zaczynał przesychać, jednak poziom przyczepności był słaby, więc wróciłem i zmieniłem opony na deszczowe (extreme wet). Ale gdy znów wyjechałem, zaczął padać deszcz, a ja po prostu straciłem "okienko", gdy tor był najszybszy. Również bardzo ciężko było znaleźć punkty hamowania - pierwszy raz zdarzyło mi się to w Formule 1, tak więc, tak naprawdę nie mogę się skarżyć. Jutro jest kolejny dzień i ciągle mamy szansę na walkę, by utorować sobie drogę do wyższej pozycji podczas startu. Zrobię najlepszą robotę, jaką będę mógł.

McLaren-Mercedes i Lewis Hamilton są tak zdeterminowani by wygrać na Monzy, że podjęli zupełnie niepotrzebne ryzyko – bo tym jest jazda na oponach przejściowych na przesychającym torze, gdy wiadomo, że zaraz (choć nie wiadomo co do minuty) spadnie deszcz. Można było zyskać najlepszy czas w Q2 lub stracić okazję do wykręcenia czasu z pierwszej dziesiątki. Za tydzień mało kto będzie pamiętał, kto był najlepszy w Q2 na Monzy w 2008 roku, ale większość zapamięta, że Lewis Hamilton nie zakwalifikował się do Q1.

Źródło artykułu: