- Musimy zrobić wszystko, aby zwiększyć swoje szanse na tytuł dla Hirvonena. Zalecam więc Duvalowi i Latvali team orders. Dzięki temu Mikko zdobędzie bardzo cenne osiem punktów, co podtrzymuje nasze szanse na tytuł wśród producentów - tak mówił jeszcze w niedzielę Malcolm Wilson przed ostatnim odcinkiem specjalnym Rajdu Korsyki.
Wówczas na drugiej pozycji znajdował się inny kierowca BP Ford Abu Dhabi Francois Duval a trzeci był zawodnik Stobarta, który także korzysta z Focusów WRC Jari-Matti Latvala. Dopiero czwarte miejsce zajmował Mikko Hirvonen będący liderem całego teamu. Na ostatnim odcinku rajdu najszybszy czas wykręcił właśnie Fin. Duval i Latvala dostali przykaz, aby wypchnąć Hirvonena na fotel wicelidera. Znając czas jego przejazdu nie było to problemem i rajd zakończył się tak, jak zaplanował to Wilson.
Wilson bierze w obronę swoją taktykę, dzięki której Hirvonen zachował iluzoryczne szanse na mistrzostwo wśród kierowców a Ford w klasyfikacji producentów. Brytyjczyk skomentował, że musieli zrobić absolutnie wszystko, aby nie pozwolić się oddalić Sebastienowi Loebowi w klasyfikacji - Rajdy to bardzo skomplikowany sport. Wtedy znaleźliśmy się w sytuacji, której daleko było do ideału - tak Wilson tłumaczył zastosowanie team orders. - Chcemy zdobyć mistrzostwo w klasyfikacji producentów po raz trzeci z rzędu, a także pomóc Mikko w osiągnięciu lepszych wyników.
Być może nie byłoby to konieczne, gdyby Hirvonen na pierwszym niedzielnym oesie nie złapał kapcia. Wówczas został wyprzedzony w generalce przez Latvalę, Duvala i Pettera Solberga z Subaru. Norweg miał identyczną przygodę na następnej próbie, więc lider Forda automatycznie wskoczył na 4. miejsce, jednak strata do dwóch poprzedzających go kierowców była znaczna.
I wtedy do gry wkroczył Malcolm Wilson. Na jego polecenie Francois Duval zbyt wcześnie wjechał na PKC, za co zaliczył dwie minuty kary. Latvala wjechał na punkt za późno, co spowodowało doliczenie do jego czasu 90 karnych sekund. To pozwoliło Hirvonenowi na powrót na fotel wicelidera Rajdu Korsyki.
W odpowiedzi swoje zdanie wyraził też szef zespołu Citroena Olivier Quesnell, który stwierdził: - Myślę, że Malcolm Wilson w młodości był bardzo dobry z matematyki. Pozostało mu to do teraz - nieco żartobliwie skomentował sytuację w Fordzie. - To są rajdy i takie rzeczy się zdarzają. Na szczęście to nie jest nasz problem i nie musimy uciekać się do takich posunięć. Nam ten rajd wyszedł bardzo dobrze, a Ford zrobił to, co musiał. Tyle w tym temacie - zakończył Quesnell.