Okiem pilota rajdowego, czyli Ireneusz Pleskot opowiada o Rally Jeseniky

O tym, że rajdy w Czechach czy na Węgrzech mogą stanowić wzór dla polskich imprez wspominaliśmy już kilkakrotnie na łamach naszego portalu. Tym razem jednak możemy się przekonać o wysokim poziomie czeskich rajdów samochodowych od Ireneusza Pleskota, który wziął udział w niedawno rozegranym Rajdzie Jeseniky.

W tym artykule dowiesz się o:

Rally Jeseniky to jeden z czeskich Rallysprintów. Wystartowaliśmy w nim w ramach treningu przed Rajdem Dolnośląskim. Był to nasz pierwszy zagraniczny start, więc tym bardziej była dla nas zauważalna ogromna przepaść, jaka dzieli rajdy w Polsce i w Czechach. Na liście startowej Rajdu Jeseniky znalazło się ponad 140 samochodów, zaczynając od Peugeota 207 S2000, przez szereg Mitsubishi Lancerów, a na starych Skodach kończąc.

Rajd był niezwykle kompaktowy i rozpoczynał się w piątek porannym odbiorem dokumentów do zapoznania z trasą rajdu. I czekało nas pierwsze zdziwienie, bowiem w pierwszym stanowisku można było wpłacić wpisowe, a w drugim około 12-letni chłopak kserował dokumenty. Do dyspozycji mieliśmy aż 8 stanowisk odbioru dokumentów! Jeszcze większym zdziwieniem było dla nas pytanie, czy chcemy zrobić od razu odbiór administracyjny. I właściwie na tyle byłoby spraw papierkowych.

Krótko mówiąc wszystko zrobione było dla zawodników. Ruszając do zapoznania z pierwszym odcinkiem specjalnym zobaczyliśmy kolejną nowość. Na oesie w dzień zapoznania były poustawiane szykany i pozaznaczane niebezpieczne miejsca, a większość z nich była już otaśmowana. Na zapoznaniu nie mieliśmy ponownie żadnych problemów. Aż miło było jechać, gdy miało się pewność, że dana szykana będzie stała na swoim miejscu, a nie w zupełnie innym, jak zdarzyło nam się na jednym z rajdów w Polsce.

Po zapoznaniu przyszedł czas na badanie kontrolne auta. Wszystko odbyło się oczywiście zgodnie z harmonogramem. Będąc świadkiem spóźnienia jednej z załóg, zdziwiłem się gdy kierownik badania kontrolnego powiedział, że nic się nie stało i żeby się po prostu ustawić w kolejce. Przed lub podczas badania w każdym z aut został zamontowany nadajnik GPS. U nas jest to opcja, a jak widać w Czechach jest to obowiązujący standard.

Start do rajdu miał miejsce w centrum miasta, skąd jechaliśmy bezpośrednio na odcinki specjalne. Same oesy przypominały swoją charakterystyką trasy tegorocznego Rajdu Dolnośląskiego. Było raz szeroko, a raz wąsko, dużym utrudnieniem były także różne rodzaje asfaltu. Ale jak się okazało była to bardzo dobra szkoła, zarówno dla kierowcy, jak i dla pilota. Ciekawostką jest, iż na jednym z odcinków specjalnych przez cały czas leciał nad nami helikopter czeskiej telewizji. Po rajdzie oczywiście wstawiliśmy auto do Parc Ferme do czasu ogłoszenia wyników.

Ogłoszenie końcowych wyników, odbiór samochodów i tak zakończył się Rajd Jeseniky. Patrząc na uczestników rajdu warto podkreślić, że każdy był szczęśliwy z możliwości startu. Nikt nikomu nie stwarzał żadnych problemów. Nikt nie dostał żadnej kary. Należy jeszcze wspomnieć o idealnym ustawianiu się publiczności. Kibice oglądający rajd stali w sporej odległości od drogi, na ogół na skarpach lub pagórkach. Była to kolejna nowość w porównaniu do Polski. Podsumowując, należy pogratulować władzom czeskich rajdów za styl przygotowywania całej imprezy. Za atmosferę, jaka na niej panuje i za cały ogół wyżej opisanych elementów.

Z rajdowym pozdrowieniem,

Ireneusz Pleskot

Komentarze (0)