Takim doniesieniom zaprzeczyli szefowie imprezy, ale przyznali, że rozbieżności w kwestii opłat za tegoroczny wyścig istnieją. Mimo tego władze Montrealu nie poddają się i w środę spotkają się z Bernie Ecclestonem. W skład delegacji kanadyjskiego miasta wszedł sam burmistrz Gerald Tremblay.
Pomoc w uratowaniu wyścigu obiecały także władze Quebecu. - Jeżeli będziemy w stanie rozsądnie i odpowiedzialnie zachować tę imprezę, to to zrobimy - zapewnił minister ds. rozwoju w rządzie prowincji, Raymond Bachand, który powiedział, że Grand Prix to największa impreza turystyczna w regionie i przynosi ogromny dochód. Nie chciał jednak zdradzić, jakich argumentów użyje w rozmowie z Ecclestonem. - Negocjacje trwają, więc nasze karty na razie trzymamy ukryte.
Jeżeli Montreal nie wróci do kalendarza, to rok 2009 będzie pierwszym od 1950, gdy żadna z rund mistrzostw świata nie odbędzie w Ameryce Północnej.