Wilson: Obawialiśmy się najgorszego w przypadku Pivato

Malcolm Wilson przyznał, że "obawiał się najgorszego" po tym, jak Patricka Pivato wyciągano z dezelowanego Focusa WRC na trasie Rajdu Japonii i poddawano kolejnym operacjom. Szef Forda powiedział, że liczył się z tym, że to mogła być wielka tragedia drogowa.

Przypomnijmy, na szóstym odcinku specjalnym rozgrywanego na przełomie października i listopada Rajdu Japonii na jednym z zakrętów na skutek bardzo trudnych warunków drogowych Francois Duval uderzył w betonową barierkę. Uderzenie było na tyle mocne, że zmiażdżyło prawą cześć Focusa WRC, czyli tę, po której siedział pilot Belga - Patrick Pivato. Uderzenie złamało pilotowi prawą kość strzałkową, pogruchotało miednicę oraz wywołało wewnętrzny krwotok.

Karetka natychmiast zabrała Francuza do szpitala, gdzie został poddany kilku operacjom. Po bardzo ostrożnie prowadzonych zabiegach wprowadzono Pivato w stan sztucznej śpiączki, co miało wspomóc powrót organizmu do normalnej pracy. Już w ubiegłą środę został z niej wybudzony i spędził cały dzień z najbliższą rodziną oraz Francoisem Duvalem, którzy postanowili pozostać w Sapporo wraz z poszkodowanym.

Lekarze zadeklarowali, że są zadowoleni z postępów, jakie czyni organizm Pivato. Stwierdzono, że w szpitalu będzie przebywał na obserwacji jeszcze przez 36 godzin zanim zostanie podjęta decyzja o tym, kiedy ma powrócić do Francji na rekonwalescencję.

Z postępów Pivato zadowolony jest także szef dwóch zespołów Forda. Malcolm Wilson powiedział, że mocno przeżywali każdą chwilę po wypadku i teraz chciałby bardzo podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powrotu pilota do zdrowia. Oprócz tego Brytyjczyk stwierdził: - Ostrość tego wypadku zszokowała mnie, zwłaszcza w piątek w nocy, kiedy obawialiśmy się tak naprawdę najgorszego. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli i Patrick jest teraz na dobrej drodze do wyzdrowienia. W imieniu wszystkich związanych z Patrickiem chciałbym wyrazić swoją wdzięczność za wsparcie. Niestety tych osób jest tak wiele, że nie jestem w stanie wspomnieć wszystkich - powiedział Wilson.

- Zaplecze medyczne Rajdu Japonii było profesjonalne, dzięki czemu nie doszło do tragedii. Bardzo zręcznie wydobyto Patricka z zakleszczonego auta i przetransportowano do szpitala w Sapporo. Tylko dzięki umiejętnościom lekarzy nie doszło do większego zagrożenia dla jego życia, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.

- Niewiele jednak brakowało do nieszczęścia. Tuż przed zabiegiem okazało się, że brak krwi grupy A w szpitalu w Sapporo może wywołać spore komplikacje. Dziękuję wszystkim tym, którzy odpowiedzieli na nasze SOS, aby w piątek w nocy oddać krew tej właśnie grupy. Wielu ochotników pojawiło się także rano, dzięki temu uzyskano odpowiedni zapas krwi umożliwiający dalsze zabiegi. Wypadek ten spowodował wielkie poruszenie w świecie WRC i pokazał, że wśród nas panuje wielki duch solidarności i koleżeństwa. Wszyscy walczymy na odcinkach specjalnych, jednak ubiegły weekend pokazał, że jesteśmy wielką "rodziną" i kiedy ktoś potrzebuje pomocy nie jesteśmy dla siebie rywalami, lecz największymi przyjaciółmi.

- Jeszcze raz chciałbym serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy udzielili pomocy w sprawie Patricka. Mam nadzieję, że szybko nadejdzie moment jego powrotu do rajdu z cyklu mistrzostw Świata - stwierdził na zakończenie Malcolm Wilson

Komentarze (0)