Konflikt kierowców F1 z FIA

Czy sezon Formuły 1 nie rozpocznie się 29 marca? Istnieje takie ryzyko, bowiem kierowcy nie zgadzają się na wykupienie coraz droższych superlicencji, a Max Mosley zapowiedział, że bez nich nikt nie wystartuje w Melbourne - donosi Gazeta Wyborcza.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Superlicencja to prawo jazdy dla kierowców Formuły 1. Aby ją otrzymać trzeba zajmowała czołowe miejsca w niższych seriach wyścigowych lub przejechać 300 km podczas testów F1. No i zapłacić. I właśnie o pieniądze pokłócili się zawodnicy z Międzynarodową Federacją Samochodową.

W 2007 roku za superlicencję trzeba było zapłacić 1690 euro oraz 447 euro za każdy zdobyty rok wcześniej punkt. W tym sezonie te kwoty to odpowiednio 10400 euro i 2100 euro. Oznacza to, że Lewis Hamilton będzie musiał wydać ok. 218 tys. euro, a Robert Kubica 170 tys.

Max Mosley wyjaśnia, że podwyżki wynikają z coraz większych nakładów na bezpieczeństwo. Zawodnikom nie podoba się, że cena zależy od wyników, chcieliby, aby była jakimś procentem zarobków, ale tych nie chcą ujawnić. Sytuacja jest patowa. - Zapewniam, że w wyścigu o Grand Prix Australii nie weźmie udziału nikt, kto nie będzie miał ważnej superlicencji. W obecnym klimacie gospodarczym ten, kto zarabia kilka milionów rocznie i nie chce przeznaczyć procentu czy dwóch na wpisowe, nie zaskarbi sobie sympatii. A my być może będziemy mieli cichy piątek w Melbourne - przyznał Mosley.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×