ELMS: Kuba Giermaziak o krok od podium

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Kuba Giermaziak był o krok od podium w pierwszej rundzie European Le Mans Series. - Straciliśmy pewne drugie miejsce, a może nawet walkę o zwycięstwo - mówi Polak.

W otwierającym sezon wyścigu na Silverstone Kuba Giermaziak za kierownicą prototypu LMP2 jechał już na trzeciej pozycji i utrzymywał doskonałe tempo, szybko zmniejszając dystans do liderów. Niestety problemy techniczne i niemal czterominutowy, nieplanowany pit stop sprawiły, że załoga ekipy Greaves Motorsport, w składzie Giermaziak, Julien Canal oraz Memo Rojas dojechała do mety na 8. pozycji.

To była szalona sobota. Jeszcze rano skrócono trening kategorii World Endurance Championship z powodu opadów... śniegu, który zalegał na torze. Później jednak się rozpogodziło i dzień na Silverstone przebiegał zgodnie z planem. Podczas utrudnionych przez mgłę kwalifikacji Polak, najszybszy w składzie, wywalczył dla swojej załogi 7. pole startowe za kierownicą Ligiera JS P2 z silnikiem Nissana. Ledwie 10-minutowa sesja została przerwana, a po wznowieniu walkę o czas utrudniały żółte flagi.

Na starcie wyścigu auto prowadził Memo Rojas, który utrzymywał siódme miejsce, a na koniec swojej zmiany był piąty, dzięki błędom rywali. Następnie za kierownicę wsiadł Julien Canal, który nadrobił dwie kolejne pozycje. Rozpoczynając swoją zmianę Kuba był trzeci i z miejsca osiągnął bardzo wysokie tempo.

Polak był najszybszym kierowcą czołówki i odrobił 30 sekund z 80-sekundowej straty do lidera. Niestety wówczas pojawiły się problemy techniczne. Szwankowały silnik i skrzynia biegów, więc kierowca musiał zjechać do boksu na dodatkowe naprawy. Giermaziak wrócił do rywalizacji na 9. pozycji, a na mecie zameldował się jako ósmy. Triumfowała załoga G-Drive Racing w składzie Giedo van der Garde, Harry Tincknell i Simon Dolan.

Kierowcy wrócą do rywalizacji w European Le Mans Series za miesiąc, 15 maja na legendarnym włoskim torze Imola.

- Nie do końca wszystko poszło po naszej myśli. Było mokro. Z powodu przerwania sesji mieliśmy ledwie sześć minut na przejechanie szybkiego kółka, a ja - nie ukrywam - nie jestem jeszcze idealnie zaznajomiony z tym samochodem, ponieważ byłem tylko na dwóch testach. Trzeba przyznać, że nasze auto nie pozwalało na walkę o pole position, bo tamten czas był kosmiczny, ale spokojnie mogliśmy walczyć o pierwszą piątkę. Moje okrążenie nie było spektakularne. Patrząc na telemetrię, mogłem być piąty, ale nie udało się wszystkiego poskładać. Stąd niedosyt - podsumował Giermaziak.

Zobacz wideo: Krzysztof Ignaczak: Przepraszamy, że nie spełniliśmy oczekiwań

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)