Robertowi Kubicy Theissen nie poświęca wiele uwagi potwierdzając jedynie, że prawdopodobnie wyciek z systemu pneumatycznego był przyczyną awarii jego bolidu.
Chwiali natomiast Nicka Heidfelda i wybór strategii dla niego. - Biorąc pod uwagę jego pozycje na starcie i prognozę pogody wysłaliśmy Nicka z dużym zapasem paliwa. To było ryzyko, ale się opłaciło. Kalkulacje były prawidłowe - ocenił szef BMW Motorsport.
- Był w stanie zostać na swoim pierwszym komplecie opon do momentu, gdy zaczął padać deszcz. Zmienił opony na deszczowe w najbardziej odpowiednim momencie i został na nich aż do końca wyścigu. Wszyscy jego rywale tymczasem mieli po kilka pit-stopów - przypomniał Theissen. - Czapki z głów! Zachował zimną głowę w tych trudnych warunkach i zrobił idealny wynik. Wielkie gratulacje dla niego i całego zespołu, który pracował nieskazitelnie. W Melbourne przez pecha straciliśmy miejsce na podium, a może nawet zwycięstwo. W Malezji mieszanka farta i umiejętności pozwoliła nam stanąć na podium.
- Kolejny raz mieliśmy dominacje zespołów z dwustopniowym dyfuzorem. Już podczas kwalifikacji trudno było utrzymać ich tempo. FIA musi podjąć natychmiastowe działania by wyjaśnić tę sytuację. Rozwiać wątpliwości dotyczące przepisów, bo to nie służy sportowi. Sport tylko wtedy jest ciekawy, gdy wszyscy grają na tych samych zasadach. Te dyfuzory to odpowiednik biegu na 100 metrów, gdzie niektórzy startują 10 metrów z przodu. Wynik jest sprawą drugorzędną - ocenił Theissen.
Niemiec dodał, że jeżeli FIA uzna dwustopniowe dyfuzory za prawidłowe, reszta zespołów będzie musiała rozpocząć nad nimi prace. - A to storpeduje ograniczenia kosztów, które próbujemy wprowadzać w życie. Inną sprawą jest bezpieczeństwo. Celem nowych regulacji w zakresie aerodynamiki było zmniejszenie prędkości na zakrętach. Podwójne dyfuzory sprawiają, że szybkości są nawet większe, niż w zeszłym roku - zakończył Theissen.