Ekipa z Maranello nie zdobyła jeszcze w tym sezonie żadnego punktu. Jest to najgorszy start Włochów od 1981 roku. Członkowie zespołu stoją obecnie przed bardzo dużym wyzwaniem, jeśli chodzi o powrót do wyścigu o mistrzostwo.
Stefano Domenicali podczas rozmowy w Szanghaiu, odmówił komentarzy wykluczających porzucenie planów dotyczących rozwoju bolidu na sezon 2009, jeśli sprawy nie przybiorą pozytywnego toku po tym jak Ferrari wystartuje z podwójnym dyfuzorem. Ma to nastąpić podczas GP Hiszpanii.
Zapytany o to kiedy zespół zdecyduje się na rozpoczęcie prac nad samochodem na sezon 2010, Domenicali odpowiedział: - Myślę, że na pewno po GP Hiszpanii zobaczymy w jakim miejscu się znajdujemy. W tym czasie naprawdę zorientujemy się jak się rozwinie sytuacja – czyli gdy wrócimy do Europy.
Domenicali jest przeciwny kopiowaniu tych samych rozwiązań, które zastosował "gang dyfuzorów". Czyli montowania identycznych elementów z tyłu bolidu, które dały tak wielką przewagę tym zespołom na początku sezonu. - Nie. Sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana - powiedział. - Ten element daje dużo, ale naiwnym byłoby wierzyć, że tylko ta jedna rzecz jest tak istotna. Przykładowo Red Bull, także wykonał kawał dobrej roboty - dodał szef Ferrari.
- Mieli dużo więcej czasu i dużo wcześniej przestawili się na tegoroczny projekt, niż my i to jest fakt, który musimy rozważyć. Inną rzeczą jest to, że musimy dobrze zrozumieć, że w pewnych warunkach, jak dzisiaj, na przykład na początku wyścigu, nasz samochód nie był wcale taki zły. Musimy zrozumieć wiele rzeczy - kontynuował Domenicali.
Dyrektor teamu Ferrari dodał, żeby nie naciskać na niego w sprawie możliwej rezygnacji z tegorocznych celów i podporządkowania badań kolejnemu sezonowi. Prosił także by nie siać paniki wokół Ferrari. - Sądzę, że musimy poczekać. Musimy pozostać opanowani. Nie jest łatwo, ja to wiem, ale musimy podejść do tego chłodno, bo jeszcze wiele może się zmienić. Najważniejsze zadanie to zdobyć wreszcie jakieś punkty – zakończył Domenicali.