Michał Sołowow: Walka była jak zwykle twarda, bo konkurencja w Mistrzostwach Polski jest bardzo mocna. Siedmiu zawodników jechało naprawdę ekstremalnie szybko i znowu mieliśmy wspaniałą walkę o sekundy. My byliśmy w tym rajdzie drudzy, potem trzeci, w końcu wylądowaliśmy na czwartym miejscu. Na pierwszą pętlę założyliśmy zbyt miękkie opony, pojawiły się kłopoty ze skrzynią biegów. Potem dwukrotnie traciliśmy na błędach, a konkurenci to wykorzystali. Ale w sumie jest OK. Jesteśmy na mecie, zdobyliśmy punkty do klasyfikacji RSMP, choć mniej niż chcieliśmy.
Kajetan Kajetanowicz: Samochód Subaru, którym startowaliśmy w tym rajdzie, był jak zwykle perfekcyjnie przygotowany, a podczas tej rundy poczułem się w nim jeszcze lepiej. Wprowadziliśmy drobne zmiany, które jak się okazało, miały duży wpływ na osiągane przez nas czasy, a ja dzięki nim mogłem czerpać wiele radości z jazdy po pięknych trasach Podkarpacia. Dziękuję Jarkowi i wszystkim członkom zespołu za zaangażowanie oraz ciężką pracę, która przyniosła znakomity efekt - trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu oraz zwycięstwo w grupie N. Duże brawa dla pomysłodawcy zgłoszenia naszej załogi do mistrzostw Słowacji - to było naprawdę dobre posunięcie, udało nam się zwyciężyć w ich rozgrywkach. Ogromne podziękowania należą się naszym sponsorom, których zaangażowanie wyraża się nie tylko za pośrednictwem przelewów bankowych, ale również dopingiem podczas praktycznie każdej eliminacji. To dla nas bardzo ważne. Cieszę się także, że w połowie sezonu jesteśmy tak wysoko w klasyfikacji generalnej, a mamy szanse na jeszcze lepsze miejsce. Przed nami ponad miesiąc przerwy, którą poświęcimy na przygotowywanie się do szutrowego Rajdu Orlen, rozgrywanego w dniach 19-20 września w okolicach Płocka.
Maciej Oleksowicz: Rajd Rzeszowski to nasza ulubiona eliminacja. Trasy są naprawdę fantastyczne. Odcinki niezwykle kręte, śliskie i podstępne. Taka konfiguracja najbardziej mi odpowiada. W tym roku było cały czas sucho co jeszcze bardziej było po naszej myśli. Piąte miejsce świadczy o tym, że jesteśmy coraz szybsi i możemy się cieszyć, że nawiązujemy już walkę ze ścisłą czołówką, która naprawdę jest piekielnie szybka. Na widowiskowym odcinku Browar byliśmy blisko zwycięstwa i ulegliśmy tylko Tomkowi Kucharowi, który na takich próbach jest nie do pobicia. Jeszcze trochę nam brakuje aby wygrywać odcinki ale myślę, że ten etap jeszcze przed nami. Wiem gdzie popełniam błędy i gdzie mógłbym pojechać jeszcze szybciej lecz to wymaga jeszcze trochę pracy i treningów. Tak czy inaczej jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego wyniku, bo dzięki temu awansowaliśmy w punktacji RSMP na szóste miejsce. Nie osiągnęlibyśmy jednak tego bez świetnie przygotowanego samochodu i ciężkiej pracy całego naszego zespołu, któremu bardzo chciałbym podziękować.
Michał Bębenek: Rajd rozpoczął się dla nas dobrze, jechaliśmy swoim tempem co zaowocowało czwartym miejscem w klasyfikacji generalnej zawodów po pierwszej piątkowej pętli. Walka z samochodami S2000 była bardzo ciężka, dlatego swoje wysiłki skoncentrowaliśmy przede wszystkim na nawiązaniu walki z czołówką grupy N. Przyjęta strategia pozwoliła na zakończenie pierwszego dnia zmagań na dobrej, piątej pozycji w rajdzie. Sobota nie była dla nas już tak łaskawa. Na drugim zakręcie pierwszego odcinka specjalnego ukręciła nam się półoś napędowa i pierwszą pętlę rajdu podróżowaliśmy z napędem tylko na trzy koła. Kolejne odcinki specjalne to już odrabianie strat i walka o jak najlepszą pozycję w grupie N i rajdzie.
Kamil Butruk: ten rajd był dla nas bardzo udany. Podium w grupie N to rewelacyjny wynik. Przez dwa, bardzo trudne etapy nie mieliśmy żadnych problemów z naszym samochodem no i sami nie popełnialiśmy błędów. Impreza bardzo dobrze przeprowadzona z dwoma widowiskowymi odcinkami miejskimi, rekordowa frekwencja zawodników ze względu na udział także mistrzostw Słowacji i Pucharu Polski, pogoda zamówiona dla kibiców, czego można chcieć więcej? Chciałem podziękować całemu swojemu zespołowi za idealne przygotowanie naszej rajdówki i za cały trud poniesiony podczas trwania rajdu. Do zobaczenia na Rajdzie Orlen.
Marcin Bełtowski: Bardzo ciekawy rajd, świetne oesy, bardzo silna konkurencja. Walczyliśmy w tym rajdzie o punkty do Mistrzostw Słowacji i to się udało. Na początku notowaliśmy niezłe czasy w okolicach pierwszej dziesiątki. Niestety, na jednym z oesów złapaliśmy kapcia i sporo tam straciliśmy. Zmiana koła na oesie przyniosłaby jeszcze większą stratę, więc zdecydowaliśmy się kontynuować jazdę na przebitej oponie. Gdyby nie ta przygoda, miejsce na mecie mogło być wyższe. Dziękuję całemu zespołowi za prace, jaką wykonali w czasie zawodów, jak i przed nimi. Dziękuję mojemu głównemu sponsorowi, firmie Profit, producentowi Sądeckiej Wody Życia. Przed nami kolejne starty i walka o punkty. Pozdrawiam i do zobaczenia na oesach.
Radosław Typa: W marcu zakładaliśmy, że w 2009 roku jeździmy treningowo i uczymy się nowego auta. Jednak na tym rajdzie nasze testowe tempo przestało mi odpowiadać i próbowałem przyspieszyć. Skończyło się to wizytą poza drogą. Cóż, nauka w tym sporcie jest okupiona różnymi błędami. Z jednej strony powinienem się cieszyć z kolejnych kilometrów w Lancerze i tego, że jesteśmy na mecie. Z drugiej strony jako sportowiec nie jestem zadowolony bo wiem, że mogliśmy zająć tu dużo lepsze miejsce. Dziękuję oczywiście sponsorom; Primaverze, Unimilowi, Makicie, Mitsubishi Motors Poland, Vitabri, Radexowi, władzom województwa warmińsko-mazurskiego i Ornety.
Tomasz Kuchar: Jak zawsze w Rzeszowie organizacja była perfekcyjna. Zawody odbywają się tradycyjnie w miłej, przyjaznej atmosferze: uśmiech na twarzach osób funkcyjnych stał się już symbolem tego rajdu! Tu nie ma rzeczy niemożliwych, wszyscy sobie pomagają... Do tego niezwykle trudne, szybkie, wąskie odcinki specjalne sprawiają, że rywalizacja na trasie jest zawsze emocjonująca. Jeśli chodzi o sam wynik sportowy to jesteśmy oczywiście zadowoleni: uzyskaliśmy, bowiem najwięcej punktów ze wszystkich załóg. A to w tej części sezonu jest rzeczą zasadniczą. Niestety z przykrością musimy jednak stwierdzić, że ten rajd za nim się dla nas rozpoczął, to tak naprawdę już był rozstrzygnięty. Pierwszy odcinek zawsze ma duże znaczenie, układa bowiem klasyfikację, daje wyobrażenie, jaką kto szybkością dysponuje. Jednocześnie jest czysty – nie ma na nim naniesionego brudu. Tymczasem dla nas został on odwołany.
Można spekulować, czy decyzja o odwołaniu była słuszna czy nie. Jednak czas, który został nam nadany – o trzydzieści dziewięć sekund gorszy od konkurentów - przesądził sprawę. Oczywiście odwołaliśmy się od decyzji sędziów, ale korekcja czasu na naszą korzyść wyniosła tylko niespełna cztery sekundy. Zespół zaakceptował decyzję ZSS, chociaż się z nią do końca nie zgodził. Jako ciekawostkę mogę podać tylko, że po południu, podczas drugiego przejazdu OS-u, uzyskaliśmy wynik o ponad trzydzieści sekund lepszy niż ten nam nadany, a przecież próbę pokonywaliśmy po raz pierwszy. Najważniejsze jednak, że nadal jesteśmy w grze i walczymy o tytuł!
Maciej Rzeźnik: Powiem szczerze, że odczuwaliśmy dużą presję podczas trwania tej imprezy. Nasz sponsor Karpackie był także głównym sponsorem 18. Rajdu Rzeszowskiego, a ściganie się przed własna publicznością także nie należy do łatwych zadań. Mogę powiedzieć, że ten start był dla nas bardziej niż szczególny. Dodatkowo walczymy także w mistrzostwach Słowacji, więc ewentualne problemy mogły kosztować nasz zespół bardzo dużo. Od początku postanowiliśmy jechać swoim równym tempem. Pierwszego dnia narzuciliśmy dobry rytm i notowaliśmy świetne rezultaty także w klasyfikacji generalnej. Podczas drugiego etapu staraliśmy się bardziej kontrolować sytuacje i dowieźć nasz wynik do mety. Udało się zachować spokój, nie popełniliśmy żadnego błędu i jesteśmy na mecie.
Tomasz Porębski: Walka trwała do samego końca ostatniego oesu, ale to my okazaliśmy się najlepsi i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi. Niestety od początku rajdu mieliśmy problemy ze skrzynią biegów, która blokowała się na piątym biegu i miejscami na hamowaniach sprawiało to kłopoty. Mimo to udawało się robić dobre czasy i wymienialiśmy się wygranymi oesowymi z Marcinem Dobrowolskim. Rajd był naprawdę bardzo ciężki, ale taka walka do końca to wielka przyjemność.
Marcin Dobrowolski: Fajnie się walczyło, Tomek Porębski był drugiego dnia w lepszej formie, wygrał i za to gratulacje dla niego. My tanio skóry nie sprzedaliśmy, ale tak wyszło, że nie wygraliśmy. Wydaje mi się, że poziom rywalizacji jest w tym roku dużo wyższy, myślę, że dzięki takim właśnie sytuacjom jak na tym rajdzie wszyscy dojeżdżamy wyżej i podnosimy wartość tego małego przednionapędowego samochodu, jakim jest C2-R2 MAX.
Ariel Piotrowski: Bardzo ciężki rajd, staram się jeździć regularnie i udaje mi się to. Pierwszy raz jechałem w Rzeszowie i widać, że bardziej doświadczeni zawodnicy z czołówki trochę mi odjechali. Ja też już zbyt wiele tym samochodem nie zdziałam, bo C2-R2 w specyfikacji MAX daje jednak przewagę. Niestety zmiana systemu punktacji powoduje, że samo kończenie rajdów, nawet w czołówce nie daje możliwości walki o najwyższe tytuły.
Sławomir Sawicki: W końcu udało się przejechać pierwszy rajd bez przygód. Teraz trzeba odbudować zaufanie do siebie, do samochodu i będzie coraz lepiej. Przed nami szutrowy Rajd Orlen, a ja szutrowym asem nie jestem. Myślę na treningowym startem w Rajdzie Kormoran, natomiast nie wiem czy będę mógł tam wystąpić z powodów rodzinnych, ponieważ moja żona ma za tydzień termin porodu i spodziewam się córki.
Szymon Kornicki: Jest OK, mnóstwo nauki, kolejne przejechane kilometry i zebrane doświadczenia, ale przygód też nie zabrakło. Drugi dzień przejechaliśmy już typowo treningowo, udało się dojechać do mety całym autem, więc jesteśmy bardzo zadowoleni. Z rajdu na rajd powinno być coraz szybciej. Był to mój dopiero drugi asfaltowy rajd w Mistrzostwach Polski i w porównaniu z Elmotem było dużo lepiej. Nie mogę od siebie zbyt dużo wymagać, ale staramy się żeby było jak najlepiej.
Tomasz Gryc: Zaczęliśmy bardzo szybko, bo po pierwszej pętli byliśmy na prowadzeniu. Niestety wyszedł mój brak doświadczenia, niezbyt mocno zaznaczyłem na zapoznaniu moment hamowania za szczytem po bardzo długiej prostej. Gdy zorientowałem się, że jest tam zakręt było już za późno. Wycieczka w pole uszkodziła chłodnicę i nie chcieliśmy ryzykować uszkodzenia silnika, więc trzeba było się zatrzymać. Drugiego dnia nie było tak szybko, ale jechaliśmy bez przygód, myślę, że odpowiednie tempo odzyskaliśmy dopiero na ostatnim oesie.
Laurent Viana: Niestety nie udało się dojechać do końca rajdu. Walka z uczestnikami CRT Polska była bardzo pasjonująca jednak czasami tak się zdarza. Po raz pierwszy startowaliśmy z Polsce i było to dla nas duże doświadczenie. Mamy nadzieję, pojawić się na kolejnych eliminacjach w waszym kraju, żeby powalczyć z najlepszymi o zwycięstwo.