Konflikt Joachima Loewa - selekcjonera reprezentacji Niemiec i Theo Zwanzigera, prezesa niemieckiej federacji jest tematem numer jeden w Niemczech. Loewa może to kosztować nawet utratę swojej posady. Trzecią stroną tego konfliktu jest menedżer reprezentacji - Olivier Bierhoff. Żadna ze stron nie zamierza odpuścić. Może to wpłynąć negatywnie na atmosferę w reprezentacji, a w konsekwencji na przygotowania drużyny do finałów mistrzostw świata w RPA.
Wszystko zaczęło się w momencie, gdy strony przystąpiły do negocjacji kontraktów. Loew zażądał przy podpisaniu umowy premii w wysokości rocznych zarobków, czyli 3,5 miliona euro. Dodatkowo chciał sprawować kontrolę na reprezentację U-21. Z kolei Bierhoff chciał uzyskać władzę do podejmowania decyzji o tym, kto będzie kolejnym selekcjonerem reprezentacji. Strony są ze sobą tak skłócone, że podczas losowania grup do Euro 2012 w Warszawie, nie zamieniły ze sobą ani słowa. Dodatkowo na bankiecie organizowanym przez Michela Platiniego poprosili, żeby nie sadzać ich przy jednym stole.
Zwanziger powiedział, że nie zamierza ulegać wpływom Loewa i Bierhoffa, którym jego zdaniem poprzewracało się w głowie. Po stronie federacji stanął Franz Beckenbauer, który powiedział, że trenerzy reprezentacji Niemiec nie mogą stawiać warunków. Prezes federacji dodał, że na pewno nie pozwoli się nie pozwoli, aby trenerzy rządzili niemiecką piłką.
Więcej w Przeglądzie Sportowym