Maradona - Bóg wiecznie żywy

Mimo wieku wciąż tryska energią i pomysłami. Pomysłami budzącymi kontrowersje. No ale taki już jest i za to "kocha" go cały świat. Piłkarskiego talentu z pewnością nie można mu było odmówić. Podziwiali go na całym świecie. Dziś jako trener próbuje zaskakiwać, wręcz szokować. Przydomek "showmen" idealnie do niego pasuje.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Diego Maradona, bo o nim tu mowa to postać wyrazista i kontrowersyjna. Kiedyś znakomity piłkarz, dziś trener. Reprezentacji Argentyny.

Cebula

Na świat przyszedł 30 października 1960 roku. W mieście Lanus, do dziś owianym sławą. Ziemia ta bowiem zrodziła boskiego "Don Diego". Karierę piłkarską rozpoczął w wieku 10 lat w drużynie o swojsko brzmiącej nazwie Los Cebollitas (pol. cebula). Sześć lat później stawiał swoje pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu. W Argentinos Juniors grał do roku 1981. W ciągu pięciu lat gry w tym klubie zdobył 115 bramek. Tak rozpoczęła się jego wielka przygoda z piłką.

Podziwiał go cały świat. Potrafił w pojedynkę wygrywać mecze. Trafił do przeciętnego Napoli, które dzięki geniuszowi Maradony zdobyło mistrzostwo Włoch. Czarował dryblingiem. Lubił chyba także siatkówkę, o czym mogli przekonać się Anglicy. Jak przystało na gwiazdę lubił także być w centrum uwagi.

Gdy było mu źle wiedział jak temu zaradzić. Szkoda tylko, że w sposób nie do końca dozwolony. No cóż taka natura ludzka. Wypić każdy lubi, wiadomo nie często, no ale przecież imieniny babci, cioci, wujka, kumple dzwonią, odmówić przecież nie można?

Z piłkarskiej sceny zejść nie potrafił. Po latach "urlopowania", umacniania przyjaźni z Fidelem Castro i podziwiania atrakcji Morza Karaibskiego postanowił wrócić. - Oto i jestem - skromnie obwieścił. Kibice pukali się w czoło, gdyż trener z niego żaden. Piłkarz genialny, a wiele ryzykuje. No tak my znamy przykład z naszej ziemi, polskiej ziemi. Grzesiu kopać potrafił, strzelał nawet wielkiej Brazylii, został królem strzelców mundialu...Szkoda, że na tym nie poprzestał. Dziś "rządzi i dzieli" polskim futbolem. Ale może lepiej pasuje tu słowo "próbuje". Tak, tak. Nie o nim jednak miał być mowa...

No właśnie Maradona objął zaszczytne stanowisko selekcjonera Albicelestes. Podjął się zadania nad wyraz trudnego. Jednak dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Obiecał już wszem i wobec, iż mieszkańcy Buenos Aires podziwiać będą mogli jego "męskość". Oczywiście nie za darmo. Warunkiem jest zwycięstwo Argentyny na boiskach RPA. Zaczęli dobrze, od wygranej z Nigerią. Jak skończą? O tym, że prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym jak kończą, a nie jak zaczynają nie muszę chyba pisać...

Diego zaskoczy. Na pewno nie raz. No ale bez niego byłoby nudno i mało śmiesznie. Don Diego wiecznie żywy, ufff...znaczy się Bóg wiecznie żywy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×