Mundial 2018. Polacy, zagrajcie jak za dawnych lat

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Hat-trick Bońka, cudowne gole Szarmacha i Deyny - reprezentacja Polski podczas mundiali rozgrywała mecze, które przeszły do historii. We wtorek Biało-Czerwoni zmierzą się z Senegalem na inaugurację MŚ 2018. Polacy, zagrajcie jak za dawnych lat.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 5
Andrzej Buncol miał swój udział w zwycięstwie z Peru
Andrzej Buncol miał swój udział w zwycięstwie z Peru

5. Rok 1982: Polska - Peru 5:1  W Polsce trwał stan wojenny. Piłkarze mieli uszczęśliwić rodaków w tych trudnych miesiącach, ale turniej w Hiszpanii zaczęli niemrawo. Remis 0:0 z Włochami wstydu nie przynosił, za to bezbramkowy rezultat z kameruńskim debiutantem zapalił lampkę bezpieczeństwa, bo nie dość, że Biało-Czerwoni nie stwarzali wielkiego zagrożenia, to sami pozwalali rywalom na wiele. Drużynę zewsząd krytykowano, najwięcej oberwało się Zbigniewowi Bońkowi. Zarzucano mu brak zaangażowania i oszczędzanie sił na premierowy sezon w Juventusie.

Polacy musieli wygrać z Peruwiańczykami, inaczej pojechaliby do domu. Rywale nie byli pasterzami z Andów, Teofilo Cubillas strzelał sporo bramek na MŚ, nietuzinkowy bramkarz Ramon Quiroga zabezpieczał tyły. I rzeczywiście, przez 45 minut szło jak po grudzie. Kibice wyobrażali sobie czarny scenariusz. Przedwcześnie, bo druga połowa była koncertem naszych piłkarzy.

Impas przełamał Włodzimierz Smolarek. Minęło sześć minut i zrobiło się 3:0. Po szarży w swoim stylu trafił Grzegorz Lato, zespołową akcję wykończył Boniek. Co gol, to ładniejszy. Andrzej Buncol kropnął pod poprzeczkę, Włodzimierz Ciołek mocno przyłożył ze skraju pola karnego. Wygrali 5:1, Polacy w wielkim stylu uratowali awans do II rundy. A na tym się nie skończyło, o czym za chwilę.

Polska - Peru 5:1 1:0 - Włodzimierz Smolarek 55' 2:0 - Grzegorz Lato 58' 3:0 - Zbigniew Boniek 58' 4:0 - Andrzej Buncol 69' 5:0 - Włodzimierz Ciołek 76' 5:1 - Guillermo La Rosa 83'

2
/ 5
Rene Girard, to ten zawodnik dał Francji prowadzenie
Rene Girard, to ten zawodnik dał Francji prowadzenie

4. Rok 1982: Polska - Francja 3:2 Kadra Antoniego Piechniczka nie weszła do finału, bo Paolo Rossi zepchnął ją do spotkania o trzecie miejsce. Polacy nie czuli jednak aż takiego niedosytu jak Francuzi. Trójkolorowi wzięli udział w piłkarskim horrorze w Sevilli. Chamstwo Haralda Schumachera, nieprzytomny Patrick Battiston, dogrywka, sześć bramek i porażka po rzutach karnych. Trener Michel Hidalgo zrezygnował z niektórych wycieńczonych i rozgoryczonych liderów, postawił na zmienników, którzy bynajmniej nie odstawali znacząco od pierwszej jedenastki.

Francuzi ostrzeliwali Józefa Młynarczyka, nasz bramkarz troił się między słupkami, ale już w 13. minucie przepuścił chytre uderzenie Rene Girarda. Riposta przyszła jeszcze przed przerwą. Andrzej Szarmach wyrównał po kapitalnym woleju. Po golu nie okazywał radości, bardziej manifestował swoje niezadowolenie z decyzji Piechniczka, który z sobie tylko znanych względów przed półfinałem odesłał go na trybuny. Chwilę później Stefan Majewski wykorzystał błąd golkipera i głową skierował piłkę do siatki.

Bramkarz Castenada został jeszcze myślami w szatni, bo tuż po przerwie Janusz Kupcewicz wykorzystał jego fatalne ustawienie i pokonał go sprytnym strzałem z rzutu wolnego. Odpowiedź Couriola nic nie zmieniła, Polacy otrzymali medale z rąk... kapitana Władysława Żmudy. Ówczesny prezydent FIFA Joao Havelange podał tacę z krążkami i usunął się w cień. W ten sposób ponoć zamanifestował przeciwko trwającemu w Polsce stanowi wojennemu.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Nawałka nie wykluczył występu Glika. "Albo jest źle w obronie, albo stał się cud"

Polska - Francja 3:2 0:1 - Rene Girard 13' 1:1 - Andrzej Szarmach 41' 2:1 - Stefan Majewski 45' 3:1 - Janusz Kupcewicz 47' 3:2 - Alain Couriol 72'

3
/ 5
Grzegorz Lato w meczu z Brazylią
Grzegorz Lato w meczu z Brazylią

3. Rok 1974: Polska - Brazylia 1:0

- Gol, gol! Grzegorz Lato, siódma bramka na mistrzostwach świata - krzyczał komentujący spotkanie z Brazylią Jan Ciszewski. Nie podał do będącego na spalonym Zdzisława Kapki, wykorzystał swój największy atut, czyli fenomenalną szybkość. Depnął i zostawił Brazylijczyka w tyle. Strzelił pod brzuchem wychodzącego bramkarza i zapewnił reprezentacji trzecie miejsce, a sobie tytuł króla strzelców mundialu.

Orły Kazimierza Górskiego przypieczętowały znakomity turniej w swoim wykonaniu. Eksperci widzieli w nich przyszłych mistrzów świata, ale anormalne warunki pogodowe i zalane boisko we Frankfurcie nad Menem nie pozwoliły Polakom rozwinąć skrzydeł. Do finału dostał się RFN po golu niezawodnego Gerda Muellera.

Nasi piłkarze zmierzyli się o brąz z broniącymi tytułu Canarihnos. Dla nich trzecie miejsce było jak porażka, ale nie zamierzali sprezentować Biało-Czerwonym medalu. Grali z werwą, prowadzili grę, Jan Tomaszewski musiał ratować kolegów. W końcu piłkarzom Górskiego udało się opanować sytuację i wyprowadzić zabójczą kontrę.

Polska - Brazylia 1:0 1:0 - Grzegorz Lato 76'

4
/ 5
Zbigniew Boniek, dziś prezes PZPN, w meczu z Belgią popisał się hat-trickiem
Zbigniew Boniek, dziś prezes PZPN, w meczu z Belgią popisał się hat-trickiem

2. Rok 1982: Polska - Belgia 3:0

Fenomenalny Boniek, niezniszczalni Lato, Matysik i Buncol. Mecz, który otworzył drogę do medalu w Hiszpanii.

W II rundzie Polacy trafili na wicemistrzów Europy Belgów i zawsze mocną reprezentację ZSRR. Na pierwszy ogień poszły Czerwone Diabły z gwiazdami europejskich boisk. Nie minęły cztery minuty, a Boniek po raz pierwszy wzniósł rękę. Rajd Laty, wycofanie piłki i huknięcie z linii szesnastki w okienko. Drugi gol równie piękny. Przerzut Janusza Kupcewicza, zgranie głową Andrzeja Buncola i Boniek przelobował wielkiego Theo Custersa.

W 53. minucie było po meczu. Boniek postawił stempel na najlepszym występie w reprezentacji. Lato ściągnął obrońców, obecny prezes PZPN zrobił kółeczko z piłką i wywiódł obrońców w pole. Położył Custersa na ziemi i strzelił trzeciego gola. Polska - Belgia 3:0 na Camp Nou. Wielki wieczór Bońka i całej reprezentacji.

Radzieccy piłkarze pokonali rywali z Beneluksu "zaledwie" 1:0 i do półfinału Biało-Czerwoni potrzebowali co najmniej remisu. Nie zagrali wtedy tak pięknie, ale zrealizowali cel - rezultat 0:0 dał strefę medalową. Szkoda, że po drodze Boniek załapał drugą żółtą kartkę w turnieju i nie mógł wystąpić w półfinale z Włochami.

Polska - Belgia 3:0 1:0 - Zbigniew Boniek 3' 2:0 - Zbigniew Boniek 26' 3:0 - Zbigniew Boniek 54'

5
/ 5
Kazimierz Deyna i Andrzej Szarmach, strzelcy goli w meczu z Włochami
Kazimierz Deyna i Andrzej Szarmach, strzelcy goli w meczu z Włochami

1. Rok 1974: Polska - Włochy 2:1

To był czas polskiej drużyny narodowej, a mecz z Włochami do dziś wspominamy się z sentymentem. Pokaz kunsztu Biało-Czerwonych? To określenie będzie chyba odpowiednie. Zespół Kazimierza Górskiego na mistrzostwach świata w 1974 roku w pokonanym polu pozostawił już Haiti (7:0) i Argentynę (3:2). Awans do kolejnej fazy mieliśmy już w kieszeni, ale czekała nas jeszcze potyczka z Włochami, ówczesnymi wicemistrzami świata.

Co zrobili Polacy? Wyszli na boisko i zagrali fenomenalne spotkanie. Kapitalny był Henryk Kasperczak, który zapewne dziś po takim występie przebierałby w ofertach z największych światowych klubów. Pomocnik Biało-Czerwonych popisał się dwoma świetnymi asystami. Przy pierwszej, kapitalny strzał głową oddał Andrzej Szarmach. Uderzenie głową z kilkunastu metrów pod poprzeczkę. Co to był za gol! Wycałował "Diabła" Grzegorz Lato. Dino Zoff pokonany.

Tuż przed przerwą było 2:0. Kasperczak zagrał wzdłuż linii pola karnego, na piłkę nabiegł Kazimierz Deyna i huknął niemożliwie z około 18 metrów. Piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. Niezwykłe uderzenie, godne największych zawodników globu. W końcówce spotkania Włosi zmniejszyli rozmiary porażki po tym, jak bramkę zdobył Fabio Capello, ale to już nic nie zmieniło. Polacy zwyciężyli 2:1 i sensacja stała się faktem.

Polska - Włochy 2:1 1:0 - Andrzej Szarmach 38' 2:0 - Kazimierz Deyna 45' 2:1 - Fabio Capello 86'

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)