Lucas Pinheiro Braathen, były norweski alpejczyk, powrócił do rywalizacji po 19-miesięcznej przerwie. Występujący obecnie pod brazylijską flagą zawodnik zajął czwarte miejsce w pierwszych zawodach Pucharu Świata w austriackim Soelden.
Decyzja o zakończeniu współpracy z Norweskim Związkiem Narciarskim i przejściu do brazylijskiego wywołała szerokie zainteresowanie. Braathen, obecnie związany z Red Bullem, podkreślił, że jego powrót to nie tylko sportowa rywalizacja, ale przede wszystkim show - idea, która, jak sam mówił, napędza go do działania.
- Jesteśmy tu, aby dostarczać rozrywki. Jeśli myślisz, że chodzi o jazdę wokół niebieskich bramek na zboczu, jesteś naiwny - powiedział Braathen na konferencji prasowej, nawiązując do zmieniających się trendów w sporcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Zawodnik zyskał rozgłos także dzięki charakterystycznej stylizacji i śmiałej autopromocji. To zatem doskonale wpisuje się w jego nowy wizerunek.
Braathen nie jest jedyną gwiazdą, która wzbudziła emocje w Soelden. Do rywalizacji powrócił także Marcel Hirscher, legendarna postać alpejskiego narciarstwa, która tym razem reprezentuje Holandię. Media spekulują także o powrocie Amerykanki Lindsey Vonn.
Jednak to Norweg reprezentujący Brazylię swoją nietuzinkową osobowością skradł show. Zwłaszcza że niewiele zabrakło, by osiągnął historyczne podium.
Powrót Braathena wpisuje się w szerszą debatę o rosnącym wpływie show i mediów społecznościowych na sport. W Norwegii porównano jego karierę do uczestnictwa w reality show, sugerując, że bardziej niż alpejskim zawodnikiem jest teraz sportową gwiazdą na miarę współczesnych czasów.
Mimo że sam 24-latek odnosi się do tego z dystansem, przyciąga rzesze fanów, zmieniając obraz alpejskiego narciarstwa w widowisko na skalę światową.