W weekend nastąpiło oficjalne rozpoczęcie nowego sezonu w sportach zimowych. Wszystko za sprawą inauguracyjnych zawodów w narciarstwie alpejskim w austriackim Soelden. W niedzielę o pierwsze punkty Pucharu Świata mężczyzn panowie powalczyli w slalomie gigancie.
Na trasie pojawił się między innymi Piotr Habdas. Reprezentant Polski był niestety tłem rywalizacji o najlepsze lokaty. Wykręcił dopiero 61. czas i nie awansował do drugiego przejazdu. Tam działy się niesamowite rzeczy.
Skład podium nie powinien być zaskoczeniem, bowiem w całości zapełnili je Norwegowie. Wygrał Alexander Steen Olsen, który utrzymał prowadzenie po pierwszym przejeździe. W łącznej klasyfikacji wyprzedził Henrika Kristoffersena i Atle Lie McGratha.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Sporą niespodzianką było z kolei czwarte miejsce dla reprezentanta... Brazylii. Mowa o Lucasie Pinheiro Braathenie, który wykręcił najlepszy czas drugiego przejazdu, co pozwoliło mu na spory awans z 17. lokaty. 24-latek nie jest jednak anonimową postacią w świecie sportów zimowych.
Braathen urodził się w Oslo i od początku kariery reprezentował Norwegię. W barwach tego kraju wywalczył między innymi dwa medale mistrzostw świata juniorów. 12-krotnie stawał na podium Pucharu Świata, a w sezonie 2022/23 wywalczył małą Kryształową Kulę za rywalizację w slalomie.
W październiku 2023 roku Braathen podjął sensacyjną decyzję o zakończeniu kariery. Szybko zatęsknił jednak za sportem, a po powrocie z "emerytury" postanowił występować w barwach Brazylii, skąd pochodzi jego matka. Jeżeli 24-latek utrzyma dobrą dyspozycję, kwestia historycznego podium w sportach zimowych dla Brazylii jest bardzo realna.