Od Lewandowskiego do Mbappe. Florentino Perez i sztuka przegrywania

Getty Images /  Alex Gottschalk/vi/DeFodi Images  / Na zdjęciu: Florentino Perez
Getty Images / Alex Gottschalk/vi/DeFodi Images / Na zdjęciu: Florentino Perez

To miało być wielkie lato dla kibiców Realu Madryt. Najodważniejsze prognozy mówiły, że na Santiago Bernabeu trafić mogą zarówno Kylian Mbappe jak i Erling Haaland. Ostatecznie obaj określili już swoją przyszłość, a w Madrycie pozostali z niczym.

"Transfer Kyliana Mbappe przesądzony", "Hiszpanie pewni swego", "Real wygrał wyścig po Mbappe" - tego typu tytuły w ostatnich tygodniach bombardowały kibiców ze wszystkich stron. Bowiem choć Kylian Mbappe zwlekał z ogłoszeniem decyzji dotyczącej jego przyszłości, to z każdym dniem w mediach rosło przekonanie, że ostatecznie trafi on do Realu Madryt.

Koniec końców jednak Francuz zdecydował się przedłużyć swój kontrakt w Paryżu. W Madrycie natomiast po raz kolejny zostali z niczym.

- Najgorsze, że wszyscy uwierzyliśmy w słowo Mbappe i mówiliśmy, że tu przyjdzie - kajał się Josep Pedrerol, jeden z dziennikarzy, który najmocniej zapowiadał rychłe przenosiny Francuza.

"Są piłkarze nie na sprzedaż"

Sezon 2012/2013. Półfinał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski w zasadzie w pojedynkę rozmontowuje Real, strzelając "Królewskim" cztery bramki w pierwszym meczu i praktycznie eliminuje ich z rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO: Glik jak Robocop. Wrócił szybciej i gra o kolejny awans

Pięć lat później w stolicy Hiszpanii wciąż pamiętają tamte wydarzenia. Lato 2018 ma być tym, w którym Polak wreszcie trafi do Madrytu. W tym celu Lewandowski decyduje się nawet na zmianę agenta. Jego nowym przedstawicielem zostaje obyty w świecie wielkich pieniędzy Pini Zahavi, który rok wcześniej pilotował rekordowy transfer Neymara z Barcelony do PSG.

"Real szykuje fortunę na Lewandowskiego", "To może być transfer dekady" - wówczas także nie brakowało nagłówków pompujących ewentualny transfer. Ostatecznie jednak Bayern okazał się nieugięty.

- Są piłkarze, którzy nie są na sprzedaż. Przez wiele lat chcieliśmy Lewandowskiego, ale nie dało się nic zrobić. Nie było w jego umowie klauzuli odstępnego, a Bayern nigdy nie chciał go sprzedać - przyznawał rok później Florentino Perez.

Zaplanowana prezentacja, tylko bohatera brak

To co nie udało się w 2018 roku, miało zostać z nawiązką powetowane trzy lata później. Już bowiem w zeszłym roku Real bardzo mocno zabiegał o sprowadzenie na Santiago Bernabeu Kyliana Mbappe. Wówczas także media podawały już nawet datę transferu i szczegóły kontraktu. Pisano nawet o tym, jak ma wyglądać prezentacja Francuza w nowych klubie.

Ostatecznie, mimo tego, że piłkarzowi pozostawał tylko rok ważnej umowy, a Real Madryt oferował ponad 160 mln euro, to PSG, podobnie jak kilka lat wcześniej Bayern, pozostało nieugięte. Florentino Perez po raz kolejny musiał obejść się smakiem i pogodzić się z niepowodzeniem na rynku transferowym.

Kylian Mbappe i Carlo Ancelotti (fot. John Berry)
Kylian Mbappe i Carlo Ancelotti (fot. John Berry)

- To się dzieje od dwóch lat. Przypominam tylko, że okienko transferowe jest zamknięte i trwa sezon - wypalił wreszcie w mediach dyrektor sportowy paryżan Leonardo, gdy w trakcie sezonu Perez nadal zapowiadał transfer Mbappe mając nadzieję, że sprawy uda się domknąć zimą.

"Panuje panika"

Do trzech razy sztuka? To miało być wreszcie lato Realu Madryt i Florentino Pereza. To, czy do Madrytu w końcu trafi Mbappe wydawało się w zasadzie przesądzone. Co więcej jednak, wielu dziennikarzy twierdziło, że możliwe iż tego lata w stolicy Hiszpanii pojawi się nie tylko Francuz, ale także Erling Haaland. Dwaj najlepsi napastnicy młodego pokolenia, których w swoich składach widziałyby wszystkie kluby na świecie, mieli zdecydować się właśnie na grę w "Los Blancos".

Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Najpierw wątpliwości co do swojej przyszłości rozwiał Haaland stawiając na Manchester City. Jak zapewnia dyrektor generalny klubu, Ferran Soriano, zadecydował projekt sportowy.

- Pieniądze, które mu zaproponowaliśmy, równie dobrze mógł zapłacić Real, Manchester United czy Bayern. Pokazaliśmy mu jednak nasz projekt i zadecydował, że chce grać u nas - mówił Hiszpan.

Nieco inne światło na tę sprawę rzucił z kolei Romain Molina. Zdaniem francuskiego dziennikarza, Real sam ostatecznie odpuścił Haalanda, by w pełni skoncentrować się na transferze Kyliana Mbappe. Co z tego wyszło, każdy doskonale wie.

- W zasadzie Haaland był planem B. Teraz w Madrycie nie mają planu B, więc w Realu panuje panika - stwierdził.

Wyblakłe rekordy

Prawda jest jednak taka, że od sezonu 2009/2010 i "Galacticos", gdy Real Madryt ściągał największe światowe gwiazdy z Cristiano Ronaldo na czele, płacąc za nie kosmiczne pieniądze, minęło już ponad 10 lat.

Gdy dziś spojrzymy na najdroższe zakupy Realu w historii, to na pierwszych 8 pozycjach, aż 6 to transfery sprzed 7 lat bądź starsze. Co więcej, będący na szczycie zestawienia Eden Hazard, za którego 3 lata temu zapłacono 115 mln euro, to jedno wielkie rozczarowanie. Podobnie zresztą jak będący 7. na liście Luka Jović, o którym mało kto już pamięta.

Wydawać się może, że Real zatracił gdzieś dawną umiejętność ściągania największych gwiazd za gigantyczne pieniądze. Z drugiej jednak strony, mimo tej indolencji na rynku transferowym, projekt sportowy wciąż ma się bardzo dobrze. Już w sobotę "Królewscy" zmierzą się bowiem z Liverpoolem w finale Ligi Mistrzów. Inna sprawa, że obecny skład Realu jest jednym z najstarszych w rozgrywkach, a jego liderzy jak Luka Modrić, Toni Kroos czy Karim Benzema są już grubo po 30. Wydaje się zatem nieuniknione, że już niedługo Florentino Perez będzie musiał przypomnieć sobie jak być skuteczny na rynku transferowym i sprowadzić do Madrytu nowe gwiazdy.

Bartłomiej Bukowski
WP SportoweFakty

Czytaj także: 
Kadrowicze po przejściach. Michniewicz wyciągnął do nich rękę
Arka musi przełamać klątwę Chrobrego. W Gdyni wierzą w awans

Źródło artykułu: