Zawodnik kilka tygodni temu pożegnał się z Cracovią po pięciu latach spędzonych w klubie. W czerwcu mówił, że nie ma do czego wracać, bo jego dom w Ukrainie został zniszczony. Wtedy raczej odrzucał myśl o powrocie na Wschód. W kraju nadal przebywają rodzice piłkarza. Jak mówił nam zawodnik, opuszczenie Nowej Kachowki jest możliwe, ale lepiej tego nie robić ze względów bezpieczeństwa. Miasto jest okupowane przez Rosjan. Z rąk tamtejszego wojska zginęło już mnóstwo ludzi.
"Gdzieś muszę grać"
Dytiatjew obecnie szuka klubu. - Na razie ćwiczę indywidualnie, nie robiłem sobie urlopu. Biegam po lesie, chodzę na siłownię. Jestem zdrowy i dobrze przygotowany, ale konkretów brak - opowiada. - Nie ukrywam, chciałbym zostać w Polsce. Tu osiedliliśmy się z rodziną, w Krakowie czujemy się bardzo dobrze. Dotąd dostałem zapytania z innych krajów: Kazachstanu i Ukrainy - mówi.
- Nie wyobrażam sobie, jak to miałoby wyglądać w Ukrainie, choć z tego, co mi przekazano, liga ma wystartować w nowym sezonie - opowiada nam. - Dzwonili do mnie z miast bliżej polskiej granicy, ale też tych bliżej największych ataków. Jeżeli nie będę miał wyboru, pojadę tam, ale na pewno bez rodziny. Córka chodzi do szkoły w Krakowie i w Polsce jest miejsce moich najbliższych - tłumaczy.
Nie wszyscy jednak doradzają piłkarzowi transfer do Ukrainy. Zawodnik wyjechał z kraju cztery lata temu. - Rodzice mówią, bym tego nie robił. Niestety, w naszym mieście nic się nie zmieniło. Wszystko trzeba robić w konspiracji. Wiem jednak, że jeszcze nie czas kończyć karierę, a gdzieś przecież muszę ją kontynuować. Poza tym: nie boję się wracać - komentuje 33-letni piłkarz.
Reprezentanci Ukrainy wdzięczni
Zawodnik odwiedził w czerwcu reprezentację Ukrainy, która rozgrywała mecze Ligi Narodów w Łodzi.
- Siedziałem z kibicami, cały stadion był wypełniony Ukraińcami. Wiem, że drużyna czuła się jak u siebie w domu. Rozmawiałem później z Mykołą Matwijenko, znamy się z czasów gry dla Karpat Lwów. Był pod wrażeniem atmosfery i gościnności Polaków. Dyskutowaliśmy jednak więcej o sprawach prywatnych. Mykoła też ma w Ukrainie rodzinę, dużo nerwów go to wszystko kosztuje. Po meczu dał mi koszulkę, którą wystawiłem na licytację. Ciągle wysyłamy pieniądze do kraju, pomagamy jak możemy - opowiada Dytiatjew.
Licytacja Koszulka reprezentacji Ukrainy z podpisami piłkarzy Startowa cena 1000 zł. Do 19.06 pic.twitter.com/0E80U3OK6K
— Alex Dytiatiev (@dytiatiev) June 15, 2022
Były gracz Cracovii od początku wojny pomaga swoim rodakom. Wspierał Ukraińców, którzy opuścili kraj i przyjechali do Polski ze względu na wojnę. Zawodnik znajdował im mieszkania, pomagał w tłumaczeniu, zaopatrywał też wojsko w niezbędne rzeczy potrzebne na wojnie - między innymi hełmy, kamizelki, noże czy lekarstwa. Oddał na aukcje internetowe wiele swoich koszulek piłkarskich, a pieniądze przekazywał potrzebującym.
Nasz rozmówca uruchomił również siatkę kontaktów. W logistyce pomaga mu Artem Putiwcew z Termaliki czy Ihor Charatin z Legii. Pieniądze na front wysyła także Jewhen Konoplanka.
- Mam nadzieję, że kwestia mojej przyszłości szybko się wyjaśni. Fajnie, gdyby udało się zostać w Polsce. Czujemy się tu z rodziną jak w domu. A pomagać zawsze będziemy - kończy piłkarz.
Zdobył dwa puchary
Dytiatjew to obrońca, który trafił do polskiej drużyny w 2017 roku. W naszej ekstraklasie rozegrał 75 meczów i zdobył z Cracovią Puchar Polski oraz Superpuchar. Ostatnią rundę Dytiatjew spędził na wypożyczeniu w Puszczy Niepołomice (I liga).
Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty
Mocne słowa agenta o przyszłości Krychowiaka. "Wszyscy by się cieszyli"