Na początku lipca w brytyjskich mediach gruchnęła sensacyjna wiadomość, że jedna z gwiazd Premier League (nazwiska piłkarza nie ujawniono) miała dopuścić się gwałtu, za co trafiła do aresztu (więcej szczegółów TUTAJ).
Na forach kibicowskich spekulowano, że może chodzić o Thomasa Parteya z londyńskiego Arsenalu. Teraz potwierdziła to Sara Bella, była dziewczyna zawodnika, która miała być ofiarą rzekomego gwałtu.
Temat powrócił na Twitterze, gdzie kobieta z Maroka wprost oskarżyła 29-letniego Ghańczyka o zgwałcenie jej podczas wakacji na Ibizie. Jak pisze portal corrieredellosport.it, potem na Snapchacie nastąpiła publikacja serii zrzutów ekranu, odnoszących się do rzekomych rozmów między Bellą i Parteyem.
Tym samym Marokanka zerwała klauzulę poufności. Jak wyjawiła, do przestępstwa miało dojść w ubiegłym roku. Podobno zaraz po fakcie powiadomiła odpowiednie służby.
Jak się okazuje, brytyjska policja nie miała wtedy możliwości ścigania osób, które dokonały przestępstwa na tle seksualnym poza granicami Wielkiej Brytanii. W toku śledztwa ustalono, że... gwałt mógł mieć miejsce 10 dni przed wejściem w życie odpowiednich przepisów w tym zakresie. Partey nie trafił więc za kratki.
"Odkrycie, że twój kat jest chroniony przez prawo, jest najbardziej dewastującą rzeczą. On mnie zgwałcił, zostawił nieprzytomną w łóżku, po czym wyszedł na imprezę. Jak wrócił, to zaśmiał mi się w twarz i powiedział, że nie mogę mu niczego odmówić" - napisała na portalu społecznościowym Sara Bella.
W sieci nie brakuje też głosów, że eks piłkarza postanowiła zemścić się na nim za to, że ten na pewnym etapie ich związku wykluczył ślub. Do tej pory nikt z klubu z Londynu, ani też zainteresowana osoba (29-letni Partey występuje w Arsenalu od 2020 r.), nie zajęli stanowiska w sprawie publicznego oskarżenia.
Zobacz:
Premier League. Arsenal może stracić gwiazdę. "Musimy sprawdzić, jak poważny to uraz"