Raphinha, Jules Kounde, Franck Kessie, Andreas Christensen oraz Robert Lewandowski - lista letnich wzmocnień Barcelony wygląda imponująco. Co prawda klub jeszcze nie zarejestrował tych piłkarzy (o zamieszaniu z tym związanym pisaliśmy TUTAJ >>), ale już myśli o kolejnych transferach.
Pod koniec lipca pisaliśmy o tym, że Inigo Martinez ma również trafić do klubu z Katalonii (TUTAJ więcej szczegółów >>), ale od tamtego czasu sprawa spadła na drugi plan. Zapewne z powodu braku pieniędzy.
Okazało się jednak, że Barcelona uruchomiła kolejną dźwignię finansową, uzyskała aż 100 mln euro za sprzedaż prawie 25 proc. udziałów w Barca Studios firmie Socios.com (TUTAJ znajdziesz wyjaśnienie o co chodzi w tej transakcji >>) i znów na horyzoncie pojawił się temat pozyskania piłkarza Athletic Bilbao.
ZOBACZ WIDEO: 21-latek zszokował świat. Tylko bezradnie się przyglądali
Hiszpański "Sport" przekazał informację, że złożenie oficjalnej propozycji przez Barcelonę to kwestia "bardziej godzin, niż dni". Obrońca "Basków" jest w podobnej sytuacji, w jakiej był Lewandowski w Bayernie. Ma przed sobą ostatni rok umowy i może jej nie przedłużyć, a w przyszłym sezonie odejść za darmo.
Dlatego hiszpańscy dziennikarze uważają, że szefowie Athletic poważnie rozważą ofertę Barcelony. Nie będą chcieli ryzykować, że za rok nie otrzymają za swojego obrońcą żadnych pieniędzy.
Sprawa ma jeszcze jedno dno. Nowym prezydentem klubu z Bilbao niedawno został wybrany Jon Uriarte. Podobno bardzo mocno zastanawia się, czy na stanowisku menedżera powinien nadal pracować Ernesto Valverde. Jeżeli doszłoby do odejścia lubianego przez kibiców Martineza, losy Valverde byłyby pewnie przesądzone.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)