Były prezes PZPN ocenił prezentację Lewandowskiego. "Przypominała festyn"

Instagram / rl9 / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Instagram / rl9 / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski ma już za sobą prezentację w barwach FC Barcelony na Camp Nou. Zdaniem Michała Listkiewicza, przypominała ona festyn. O swoich spostrzeżeniach napisał w felietonie dla "Super Expressu".

Transfer Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelony to największy hit letniego okienka. Polak po ośmiu latach pobytu w stolicy Bawarii i pobiciu wielu rekordów Bundesligi, zdecydował się na odejście z Niemiec. Barca zapłaciła za niego 45 milionów euro, a kolejne 5 mln ma wpłynąć na konto Bayernu w postaci bonusów.

"Lewy" po ogłoszeniu transferu wyleciał do Miami, gdzie wówczas przebywała Barcelona na przedsezonowym zgrupowaniu. W Stanach Zjednoczonych rozegrał trzy sparingowe mecze, ale nie strzelił w nich gola. Tam zorganizowano małą prezentację Lewandowskiego dla amerykańskich fanów.

Jednak główną prezentację zaplanowano na Camp Nou. Przybyło na nią ponad 57 tysięcy widzów, którzy chcieli obserwować pierwsze chwile "Lewego" w klubie. O sposobie zaprezentowania kapitana reprezentacji Polski w felietonie dla "Super Expressu" napisał Michał Listkiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!

"Powitanie Roberta Lewandowskiego w Barcelonie było naturalne, radosne, przypominało festyn w starym, dobrym stylu. Pozbawione próżności znanej z licznych gal sportowych, gdzie ścianki celebrytów są ważniejsze od głównych bohaterów" - ocenił były prezes PZPN.

Jednocześnie Listkiewicz zaapelował do kibiców, by nie zajmowali się tym, ile meczów bez gola ma na swoim koncie Lewandowski.

"Takie powitanie dobrze wróży 'Lewemu', trochę chyba zmęczonemu celebryckim życiem, niekoniecznie z własnej woli. Proszę, by dać Robertowi spokój z wyliczaniem zmarnowanych sytuacji" - dodał Listkiewicz.

Czytaj także:
Kolejne brudy w FC Barcelonie wychodzą na jaw! Klub grozi postępowaniem prawnym
I to jest atmosfera. Zobacz, co zrobił "Lewy"

Komentarze (0)