Carlo Ancelotti nieco ponad rok temu sensacyjnie powrócił do Realu Madryt. "Królewscy" po odejściu Zinedine'a Zidane'a zaczęli panicznie poszukiwać następcy genialnego Francuza.
W mediach pojawiały się różne nazwiska. Rozpoczynając od Jose Mourinho, przez trenującego obecnie drugą drużynę "Los Blancos" Raula Gonzaleza, aż po Massimiliano Allegrego. Na Ancelottiego nikt nie stawiał. Nikt z wyjątkiem działaczy klubu z Madrytu.
Wybór Carletto był wielkim zaskoczeniem. Doświadczony Włoch bezwzględnie się jednak obronił. W minionym sezonie Real prowadzony przez Włocha zdobył bowiem Ligę Mistrzów, La Ligę oraz Superpuchar Hiszpanii. Nowe rozgrywki z kolei rozpoczął od wygrania Superpucharu Europy.
ZOBACZ WIDEO: Ale wpadka Barcelony! I to znów z Lewandowskim
Umowa 63-letniego szkoleniowca obowiązuje do czerwca 2024 roku. Carlo nie raz podkreślał, że jeśli Florentino Perez będzie chciał zatrzymać go na najbliższe 10 lat, to chętnie zostanie w Madrycie.
Pewne jest już jedno. Praca w zespole mistrza Hiszpanii jest ostatnią w karierze trenerskiej Włocha. - Czuję pasję do tego sportu i dochodzi do tego ekscytacja z prowadzenia najlepszego klubu na świecie. To daje mi motywację, by wstawać każdego dnia i cieszyć się tym momentem. To piękny moment, ale doskonale wiem, że któregoś dnia to może się skończyć. Chcę jak najbardziej oddalić ten dzień - powiedział trener na konferencji prasowej podkreślając radość z prowadzenia "Los Blancos".
- Gdy zakończy się moja przygoda z Realem Madryt, odejdę na emeryturę. Nie ma lepszego miejsca na zakończenie kariery trenerskiej niż najlepszy klub na świecie - dodał szkoleniowiec.
Mogłoby się wydawać, że Ancelotti, jako trener osiągnął już wszystko. Okazuje się jednak, że nowy sezon stawia przed nim kolejne wyzwanie. Utytułowany trener nigdy bowiem nie obronił mistrzostwa kraju.
Zobacz też:
Mistrzostwa Świata w Katarze rozpoczną się wcześniej!
Oficjalnie: kolejny transfer Juventusu. Kibice na to czekali
