Wisła znów wygrała, Polonia znów przegrała - relacja z meczu Wisła Kraków - Polonia Warszawa

Po remisie przed tygodniem w spotkaniu z Polonią Bytom w szeregach Wisły Kraków wiele mówiło się o tym, że ta strata mocno wszystkich podrażniła. Z kolei Polonia, która nie zdobyła gola od czterech spotkań, stałą pod ścianą. Tyle, że jak się okazało nie udało jej się od niej odbić. Krakowianie dokonali bowiem kolejnej egzekucji. Mimo, że nie zagrali wielkiego spotkania.

W iście piknikowej atmosferze toczyła się I połowa meczu Wisły z Polonią. Kibice w niemym proteście przeciwko PZPN-owi tylko co jakiś czas odzywali się, ale jedynie po to, aby obrażać piłkarską centralę. Z kolei na murawie przynajmniej przez kwadrans działo się niewiele. Wtedy jednak wszystkich prostopadłą piłką obudził Tomáš Jirsák. Najszybszy był przy niej Patryk Małecki, a że złapał na wykroku Sebastiana Przyrowskiego, więc było 1:0.

Goście nie zdążyli się z tego ciosu otrząsnąć, a dostali dwa kolejne. Najpierw zadali go sobie sami, bo mogli szybko wyrównać, ale Daniel Ciach nie spodziewał się, że piłka do niego dotrze i sytuacja przepadła.

Tej w polu karnym zawsze spodziewa się natomiast Paweł Brożek, który po rzucie rożnym celną główką podwyższył wynik. Wisła prowadziła już 2:0 i mogła zacząć grać dla zabawy.

Tą wykorzystała jednak niespodziewanie Polonia. Nieporozumienie w obronie skończyło się rzutem z autu, po nim Łukasz Trałka dośrodkował, piłka odbiła się od Marcelo i od nogi Mariusza Pawełka i zrobiło się już tylko 2:1. Nieczęsto zdarza się, aby zespół nie oddał celnego strzału na bramkę i gola zdobył. A tak było w tym przypadku.

W końcówce I połowy wynik mógł jeszcze podwyższyć Marcelo, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego jego strzał świetnie wybronił Przyrowski.

Po przerwie wiślacy starali się wprawdzie podwyższyć wynik, ale grali kompletnie nieporadnie. Goście czekali na kontrę, ale niewiele by im to dało, gdyby więcej zimnej krwi wykazał Andraž Kirm. Słoweniec w przeciągu minuty miał dwie okazje do zdobycia gola, ale zmarnował je w stu procentach.

Gdy nie szło w kombinacyjnych akcjach, w końcu na uderzenie z dystansu zdecydował się Piotr Ćwielong, jednak Przyrowski nie dał się zaskoczyć. A chwilę później to warszawiacy niespodziewanie mieli "piłkę meczową". W środku boiska piłkę zgubił Júnior Díaz, ta trafiła do Adriana Mierzejewskiego, a ten choć znalazł się sam na sam z Pawełkiem, nie zdołał pokonać dobrze interweniującego bramkarza "Białej Gwiazdy".

W samej końcówce poloniści postawili wszystko na jedną kartę, ale udało im się wrzucić tylko kilka piłek "na aferę". Nic z tego jednak, poza nerwowością, nie wynikało.

Wisła dopisuje więc kolejne trzy punkty i wciąż zachowuje duży dystans do goniących ją drużyn. Teraz jednak krakowian czekają dwa ciężkie wyjazdy. Wrocław i Wronki - to najbliższe cele Skorży i jego zespołu. To będą też zapewne "mecze prawdy". Jeśli i po nich Wisła będzie wciąż wyraźnie prowadzić, to ciężko ją będzie komukolwiek dogonić.

Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2:1 (2:1)

1:0 - Małecki 15'

2:0 - Paweł Brożek 21'

2:1 - Trałka 27'

Składy:

Wisła Kraków: Pawełek - Álvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Kirm (76' Łobodziński), Sobolewski, Jirsák (63' Ćwielong), Díaz - Paweł Brożek (90' Cantoro), Małecki

Polonia Warszawa: Przyrowski - Sokołowski, Mynář, Skrzyński, Telichowski - Mierzejewski, Trałka, Jodłowiec (88' Dziewicki), Zasada (76' Nikolić), Ciach (46' Jaroń) - Ivanovski.

Żółte kartki: Mierzejewski, Trałka (Polonia).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 2000.

Źródło artykułu: