Pewnie gdyby nie transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony, przenosiny Arkadiusza Milika do Juventusu zostałyby odebrane jako hit lata. "Lewy" jak zwykle przyćmił kolegów z kadry, ale ten ruch Milika to naprawdę wielka sprawa.
Nie rozumiem opinii w stylu: "Po co Milik pcha się na ławkę rezerwowych trzy miesiące przed mundialem?". Rozumiem natomiast nastawienie samego zawodnika. Wiem, że odkąd Milik trafił do Włoch, najpierw po cichu, a później coraz mocniej myślał o Turynie. To miała być jego stacja docelowa. Poza tym - gdy zgłasza się po ciebie taka firma - po prostu się nie odmawia.
Nie będę jednak czarował - moment transferu mocno mnie zaskoczył. Milik nie należy już do najmłodszych graczy, ma 28 lat i spory bagaż, który musi dźwigać. Chodzi mi oczywiście o jego dwie kontuzje kolana, a nawet trzy. W dwóch przypadkach nasz napastnik miał zerwane więzadło (w prawym i lewym kolanie), a w zeszłym roku też długo pauzował z powodu urazu łąkotki.
ZOBACZ WIDEO: Wielka radość Lewandowskiego. "Dostał najwspanialsze, piłkarskie zabawki świata"
Milik to trochę piłkarz-szklanka. Jeżeli gra, daje naprawdę dużo - nie tylko gole, ale też wiele wnosi do samego rozgrywania akcji. Świetnie gra lewą nogą, mógłby nią przyszywać guziki w marynarce. Problem jednak w tym, że dość regularnie łapie kontuzje. Oprócz tych poważnych również mniejsze, mięśniowe.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę "przebieg" zawodnika i fakt, że w swoich wcześniejszych klubach Milik nigdy nie był gwiazdą - trzeba oddać, że agenci Polaka wykonali kawał roboty. Milik dostał prezent, jakby kariera chciała zwrócić mu to, co zabrała, czyli prawie dwa lata przez kontuzje.
Nasz czołowy napastnik, podobnie jak Lewandowski, właśnie spełnia swoje marzenia. I podobnie, tak jak kapitan reprezentacji Polski, będzie miał zadanie przywrócić drużynie dawny blask. Czwarte miejsce w poprzednim sezonie dla klubu z Turynu to potwarz, niemal kompromitacja. To nie ma prawa się powtórzyć.
Jedno mnie w tej historii dziwi - dlaczego Marsylia tak łatwo pozbyła się - i to na wypożyczenie - swojego najskuteczniejszego zawodnika? W końcu Milik przez półtora roku strzelił dla klubu 30 goli w 55 meczach. O tym pewnie dowiemy się już wkrótce, może nawet i przez pryzmat formy Polaka.
Takie ruchy muszą jednak tylko cieszyć. Przecież nigdy w historii nie było takiej sytuacji, by jeden z polskich graczy wybierał Juventus, a drugi przeprowadzał się do Barcelony. Nie tak dawno emocjonowały nas transfery Andrzeja Niedzielana do holenderskiego NEC czy Macieja Żurawskiego do Celticu Glasgow. Kiedyś to wszystko brzmiałoby jak żart.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Ceniony niemiecki ekspert: "Lewandowski na to zasłużył. Bayern na pewno to zrobi"
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)