[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Opadł kurz, minęło już kilka tygodni od odejścia Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium. Jak pan widzi ten ruch z niemieckiej perspektywy?[/b]
Marcel Reif: Okazuje się, że wszyscy podjęli właściwe decyzje. Nikt nie patrzy za siebie, wszyscy są szczęśliwi.
Chyba obie strony potrzebowały rozwodu?
Dokładnie, wcześniej mieliśmy w Bayernie "Lewandowski-style". Teraz siły rozkładają się na wielu graczy. Bayern gra inny futbol, bez typowej "9" z przodu, a z czterema ofensywnymi piłkarzami, którzy ciągle zmieniają pozycje. To sprawia, że Bayern jest bardziej niebezpieczny.
ZOBACZ WIDEO: #ZPierwszejPiłki #16: Kochany Lewandowski, rośnie kadrowicz, puchary są blisko
Co zmieniło się w Monachium po odejściu "Lewego"? Bayern idzie jak burza, w czterech meczach zdobył 20 goli.
Cała kultura i styl gry, plan na mecz - wcześniej wyglądało to tak, że Robert strzelał 40 goli. Jestem przekonany, że na pewno nadejdzie taki dzień, w którym kibice pomyślą: "Szkoda, że nie ma Lewandowskiego, on by zdobył decydującą bramkę". Ale na razie wszyscy są zadowoleni.
Kibice nie żałowali odejścia Polaka?
Chyba jeszcze nie mieli na to czasu. Są szczęśliwi, widząc, jak wygląda nowy Bayern. Pieniądze z transferu Roberta pozwoliły sprowadzić Sadio Mane, który świetnie się wkomponował w drużynę. Są też Gnabry, Muller, Coman, Musiala. Nikt nie żałuje odejścia Lewandowskiego.
Wszystko działo się błyskawicznie, Lewandowski nie miał nawet okazji pożegnać się z fanami. W klubie planują może jakąś małą uroczystość na Allianz Arena z Robertem w roli głównej?
Lewandowski zasłużył, by stanąć na środku boiska z mikrofonem i zwrócić się do wypełnionych trybun, podziękować za lata gry w Bayernie. Jestem przekonany, że Bayern wyprawi mu takie pożegnanie, to tylko kwestia czasu.
W tym roku? To możliwe?
Niedługo są mistrzostwa świata, Bayern i Barcelona grają w Lidze Mistrzów, do tego dochodzą rozgrywki ligowe... mało jest wolnych terminów. Jeżeli miałbym stawiać, to przyszły rok, na przykład wiosna, to najbardziej prawdopodobny czas na taki benefis.
Do tej pory Lewandowski pożegnał się tylko z drużyną.
I było to bardzo dobre spotkanie. Lewandowski wpadł do Monachium po podpisaniu umowy z Barceloną, po tourne w USA. Ze wszystkimi rozmawiał, każdemu podał rękę, o nikim nie mówił źle. To było potrzebne i muszę pochwalić go za ten ruch. Zresztą - również w klubie zostało to bardzo dobrze odebrane: i przez drużynę, i pracowników. W lipcu wszystko działo się szybko, ale jestem pewien, że duża impreza pożegnalna jeszcze przed Robertem.
Widział pan pierwsze mecze Lewandowskiego w Barcelonie?
Nie muszę nic mówić. Na "dzień dobry" strzelił dwa gole. To naprawdę nie jest łatwe, zrobić to w nowym otoczeniu, w nowej lidze. Lewandowski od razu pokazał, że stał się liderem w nowym otoczeniu. Pozostali zawodnicy z miejsca go zaakceptowali. Barcelona jest na najlepszej drodze, by wrócić na szczyt.
Widzi pan innego zawodnika z Polski, który może odgrywać ważną rolę w Bundeslidze?
Niestety, nie widzę następcy Lewandowskiego. Jest Krzysztof Piątek, mógłby być dobry, ale pewnie opuści Herthę Berlin.
Mówi się, że dużym talentem jest Jakub Kamiński z Wolfsburga.
Tak, słyszałem o nim, ale musi grać regularnie. Jest mody, ma potencjał, ale najważniejsze, by pokazać to w meczu. Będziemy mu się przyglądać. Wolfsburg to trudne miejsce, ostatnio nie mieli wyników. Na pewno jednak trener Niko Kovac coś w nim widzi.
Czyli na drugiego Lewandowskiego trochę poczekamy.
Myślę, że nie tylko wy w Polsce, ale także my w Niemczech. Robert był jednym z najlepszych graczy występujących na pozycji numer "9" w ostatnich dziesięciu latach w Bundeslidze. Będzie bardzo trudno komuś wejść w jego buty.
Polak włączył telewizję w Rosji. "Nie mogłem w to uwierzyć"
Andrzej Janisz i 40 lat za mikrofonem. "Powiedziałbym tak, jak pomyśleliby wszyscy Polacy"