Milik dostał pytanie o Lewandowskiego. Tak wybrnął

Getty Images / Daniele Badolato - Juventus FC / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
Getty Images / Daniele Badolato - Juventus FC / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Arkadiusz Milik ma za sobą prezentację w roli zawodnika Juventusu przed dziennikarzami. Podczas konferencji prasowej nawiązał do Roberta Lewandowskiego. Porównał go do Dusana Vlahovicia.

Arkadiusz Milik dopiął swego, przenosząc się do Juventusu FC. Tym samym został nowym partnerem, a jednocześnie zastępcą Dusana Vlahovicia. Reprezentant Polski ostatnio zadebiutował w roli zawodnika "Starej Damy" przed dziennikarzami.

- Mogę grać z drugim napastnikiem, robiliśmy tak w reprezentacji Polski z Robertem Lewandowskim. Ostatnie słowo należy jednak do trenera. Zobaczymy, na co się zdecyduje, a ja dam z siebie wszystko na treningach - mówił Milik na konferencji prasowej.

Nie ukrywał, że przenosiny do "Juve" są dla niego czymś szczególnym. - To wyjątkowy moment, zawsze chciałem grać w tak wielkim klubie. To dla mnie wspaniałe przeżycie, chcę zrobić tutaj coś wyjątkowego, zdobywać bramki, cieszyć się grą - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO: Kto wejdzie w buty Lewego w Bundeslidze? Jego losy trzeba śledzić

- Byłem blisko Juventusu również w przeszłości, ale wtedy sprawy potoczyły się inaczej. To było dwa-trzy lata temu, ale zawsze powtarzam, że liczy się tylko to, co tu i teraz. Cieszę się z dokonanego wyboru - kontynuował.

Został również zachęcony do porównania Dusana Vlahovicia i Roberta Lewandowskiego. - Dusan Vlahović a Robert Lewandowski? Trudno ich porównać. Dusan jest wciąż bardzo młody, a Lewandowski znajduje się w innym momencie kariery - spostrzegł Milik.

- To dwaj różni napastnicy, ale ich gole mówią same za siebie. Dusan wciąż może się znacznie rozwinąć, ma 22 lata i dużo czasu na doskonalenie umiejętności. Ma przed sobą świetlaną przyszłość. "Lewy" z kolei ma już 34 lata, więc nie sposób ich porównywać - podsumował.

Czytaj także:
> Chelsea idzie po Neymara. W odwodzie gwiazda Premier League
> Fatalne informacje dla Krzysztofa Piątka. Nici z kolejnego transferu?

Źródło artykułu: