Gramy pewnie z tyłu - rozmowa z Marcinem Kośmickim, obrońcą Górnika Łęczna

Obecnie doświadczony piłkarz zmaga się z kontuzją pleców. Mimo to wspiera swoich kolegów obecnością podczas meczów. Jak zapewnia na łamach Sportowych Faktów, ma nadzieję, że to ostatni sezon w III lidze.

Jak pańskie zdrowie?

- W przeciągu dwóch tygodni będę miał zabieg i wtedy będzie więcej wiadomo. Lekarze są dobrej myśli, ja również.

Mecze Górnika musi pan oglądać z trybun.

- Cały czas jestem z drużyną, mimo moich problemów zdrowotnych. Staram się być na meczach, o ile nie przeszkadza mi to w rehabilitacji i trzymam kciuki za kolegów. Mimo mojej nieobecności zespół prezentuje się fajnie.

W porównaniu do rundy jesiennej drużyna osiąga lepsze wyniki, pewniej gra też defensywa. Co na to wpłynęło?

- W tamtej rundzie to był zupełnie nowy zespół. Teraz gramy pewnie z tyłu, bo przez 2,5 miesiąca byliśmy ze sobą. Bardziej poznaliśmy się jako zespół, procentuje też poprzednia runda. Zarówno Piotrek (Karwan - przyp. red.), jak i Sławek (Mazurkiewicz - przyp. red.) wyglądają dobrze. Obyśmy nadal tracili jak najmniej bramek.

Górnik ma już 6 punktów przewagi nad drugą drużyną i jest coraz bliższy awansu.

- Na pewno nie można spać, bo gdy przydarzy nam się jakieś potknięcie, a Hetman wygra, to wtedy będziemy mieli już tylko 3 punkty i w innej sytuacji będziemy jechać do Zamościa. Znam jednak trenera Chrobaka i wiem, że nie pozwoli na żadne rozluźnienie.

Hetman rzeczywiście jest w stanie wam zagrozić?

- Możemy przegrać z nimi czy zremisować, bo zawsze może przydarzyć się jakaś wpadka - taka jest piłka. Jednak w przekroju całego sezonu, to my jesteśmy najlepszą drużyną.

Pańskim zdaniem, jaki jest klucz do sukcesu, czyli awansu na zaplecze Orange Ekstraklasy?

- Najważniejsze to punktować u siebie, chociaż pokazaliśmy, że na wyjazdach także potrafimy wygrywać, mimo tej porażki w Stróżach. Chłopaki narzekali na tamtejsze boisko, które uniemożliwiało kombinacyjną grę. A u nas, chociaż rywale się starają, to nie ma na nas mocnych w tej lidze.

Jak ocenia pan poziom III ligi?

- Przychodziłem tutaj po awansie z Jagiellonią do ekstraklasy i była to dla mnie przepaść. Mecze u siebie tego nie odzwierciedlają, bo mamy doping, przychodzi sporo kibiców, mamy ładny stadion, ale kiedy jedzie się do niektórych miejscowości, to można pomyśleć: "Ludzie! Po co 10 lat grałem w drugiej i pierwszej lidze". Górnik jest jednak bardzo specyficzną drużyną. Mamy dobrą bazę, od strony organizacyjnej i finansowej wygląda jak klub pierwszoligowy, dlatego też zdecydowałem się na taki krok. Myślę, że jest to mój ostatni sezon w trzeciej lidze. Jeszcze miesiąc i znów będziemy w tym miejscu, które najbardziej lubię.

Po wyleczeniu kontuzji chciałby pan nadal bronić zielono-czarnych barw?

- Wszystko zależy od działaczy. Ja bardzo chcę zostać. Jestem po rozmowach z trenerem Chrobakiem, dyrektorem sportowym i działaczami. Na razie nie ma co gdybać. Swoim doświadczeniem na pewno jestem w stanie pomóc drużynie w rundzie jesiennej nowego sezonu. Mam nadzieję, że w wyższej lidze.

Źródło artykułu: