Urodzony w Ukrainie Taras Romanczuk w 2013 roku trafił do Polski. Najpierw przez półtora roku grał w Legionovii, a następnie przeniósł się do Jagiellonii Białystok. Klub ten reprezentuje do dziś. To w barwach drużyny z Podlasia osiągnął życiową formę. Prezentował się na tyle dobrze, że był obserwowany przez sztab reprezentacji Polski z Adamem Nawałką na czele.
Ostatecznie Romanczuk dostał polskie obywatelstwo. W marcu 2018 roku zadebiutował w reprezentacji. Zagrał 61 minut w towarzyskim meczu przeciwko Korei Południowej. Od tego czasu nie dostał już szansy w drużynie narodowej.
- To było spełnienie marzeń. W reprezentacji panowała fajna atmosfera, chłopaki świetnie mnie przyjęli. To jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu - powiedział jednokrotny reprezentant Polski.
Czy liczy jeszcze na powołanie do kadry narodowej? Romanczuk ze spokojem i rezerwą podchodzi do tego tematu. Zauważył, że na jego pozycji jest duża konkurencja. Grają tam m.in. Szymon Żurkowski, Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak czy Jacek Góralski.
- Myślę, że z reprezentacji już się nie odezwą. Na mojej pozycji gra wielu młodych zawodników. Choćby Szymon Żurkowski, który w czerwcowych meczach kadry zrobił na mnie świetne wrażenie. Są sami dobrzy zawodnicy, którzy zasługują na powołania bardziej ode mnie - dodał Romanczuk.
Czytaj także:
Święto na trybunach, mizeria na boisku. Jeden gol w meczu Legii
Derby Mediolanu gwoździem programu. Powroty Polaków
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie. Co za gol w polskiej lidze! Zaskoczył wszystkich