Po trzech porażkach Wisła Kraków w końcu zdobyła punkt, 1:1 remisując z Ruchem Chorzów. W 1. połowie Szymon Marciniak podyktował dwa rzuty karne. Gospodarze "jedenastkę" wykorzystali, goście zmarnowali.
- Niewykorzystany rzut karny boli. Możemy być poirytowani sposobem jego wykonania - ocenił na pomeczowej konferencji "jedenastkę" zmarnowaną przez Łukasza Janoszkę trener Ruchu, Jarosław Skrobacz. Pomocnik chciał uderzyć podcinką, ale uczynił to tak nieudolnie, że Mikołaj Biegański zdołał wstać i złapać piłkę.
- Słowa uznania w stosunku do kibiców jednej i drugiej drużyny, jestem pod wrażeniem. Rzadko się gra w tak wspaniałej atmosferze, przy tak wspaniałym dopingu. Życzyłbym sobie, żeby spotkania w takiej otoczce zdarzały się jak najczęściej - chwalił obecnych na trybunach fanów szkoleniowiec chorzowskiej drużyny.
- Trochę wyszliśmy spóźnieni na spotkanie. Przez pierwsze 15-20 minut byliśmy zagubieni, nie byliśmy sobą. W tych minutach Wisła na naszym tle prezentowała się lepiej. To w dużej mierze było naszą zasługą. Graliśmy niedokładnie, byliśmy zbyt wystraszeni. Z każdą minutą było lepiej. Końcówka pierwszej połowy należała do nas. W drugiej połowie po strzeleniu bramki dążyliśmy do zwycięstwa. Momentami wyglądaliśmy tak, jak byśmy chcieli - dodał Jarosław Skrobacz.
Zadowolony z 1. połowy był opiekun Białej Gwiazdy Jerzy Brzęczek. - Było to trudne spotkanie, patrząc na naszą sytuację przed meczem. W 1. połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Kontrolowaliśmy grę, obroniony karny dał nam prowadzenie. Po przerwie straciliśmy kontrolę w środkowej strefie. Straciliśmy gola, później przeprowadzone zmiany dały nam okazje w końcówce. Z jednej strony pozostaje niedosyt, z drugiej to ważny punkt. Teraz przed nami dwa tygodnie przerwy i czas na przygotowania do ostatniej części rundy - powiedział trener Wisły.
Czytaj także:
Koszmarna seria. Sandecja dostała karę za nieskuteczność
Ruch Chorzów zaskakuje. Co dalej? "Zimą na pewno będziemy myśleć"
ZOBACZ WIDEO: Kulisy powołań Michniewicza