[tag=44440]
Karol Świderski[/tag] stał się jednym z bohaterów reprezentacji Polski. To właśnie jego bramka w meczu z Walijczykami dała Biało-Czerwonym utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów oraz rozstawienie w losowaniu el. do mistrzostw Europy.
Zawodnik Charlotte piłkę do siatki rywali skierował w 57. minucie. Wykorzystał on znakomite podanie Roberta Lewandowskiego, ustalając ostateczny rezultat spotkania (1:0 dla Polski).
Wspomniany mecz bardzo przeżywał ojciec 25-latka, który podczas rozmowy ze "Super Expressem" podkreślał, jak bardzo jest dumny ze swojego syna. - Jak zawsze przy meczu kadry były emocje, a po golu syna łezka się w oku zakręciła - wyznał Grzegorz Świderski.
ZOBACZ WIDEO: Jak broni Wojciech Szczęsny w kadrze? "Nie róbmy z niego bohatera"
- Dużo biegał, w zasadzie od jednego pola karnego do drugiego. Oceniam ten występ bardzo pozytywnie. Bałem się tylko, żeby czasem coś mu się nie stało, bo rywale często go faulowali. Ale wszystko skończyło się dobrze - dodał.
Dla Walijczyków pojedynek ten był meczem o przysłowiowe "być albo nie być". Po pięciu poprzednich spotkaniach, uplasowali się oni na ostatnim miejscu w grupie. Musieli więc wygrać z Polakami, jeśli chcieli utrzymać się w najwyższej dywizji LN. To im się ostatecznie nie udało i tym samym dołączyli do grona spadkowiczów.
Karol Świderski z ojczyzny wyjechał w 2019 roku. Przeszedł on wówczas z Jagielloni Białystok do PAOK-u Saloniki. Grecki klub zapłacił za niego blisko 2,50 mln euro. Trzy lata później "Świder" stał się bohaterem kolejnego transferu, tym razem na inny kontynent. Polski napastnik za niecałe 5 mln euro dołączył on do amerykańskiego Charlotte FC.
Za oceanem Polak radzi sobie dobrze. Na dystansie 27 spotkań Major League Soccer strzelił 10 bramek oraz zanotował cztery asysty.
Czesław Michniewicz nie ustaje w obserwacjach. "Na tyłach wroga"
Lech Poznań z akcją charytatywną w Lidze Konferencji Europy