[tag=2800]
Robert Lewandowski[/tag] przeszedł długą drogę, zanim stał się jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Wiadomo, że dużo u niego się pozmieniało po transferze do Borussii Dortmund. W Niemczech przekonał się, jak wiele pracy musi wykonać, aby wskoczyć na wyższy poziom.
Dziś gwiazdor Barcelony uchodzi za tytana pracy, który zwraca uwagę na każdy detal. Wygląda jednak na to, że kiedyś tak nie było. Zaskakującą historię opowiedział jego dawny kolega z BVB. Chodzi o Dede, który wówczas grał w obronie niemieckiego klubu.
Kiedy "Lewy" przychodził do Borussii, to kariera Brazylijczyka powoli dobiegała końca. Razem w jednym klubie grali przez rok. Robert był wówczas często rezerwowym, a Dede regularnie leczył kontuzje. Dlatego wiele razy spotykali się na zajęciach wyrównawczych, które po meczach organizowano dla tych, którzy nie grali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń
- Grupa była mała, więc graliśmy czterech na czterech. Nie lubiłem trenować w jednej drużynie z nim (z Lewandowskim - przyp. red.). On w ogóle się nie wracał. Ale gdy piłka już spadła mu pod nogi, to było to nienormalne. Trzeba było szybko przejąć piłkę, aby jej nie dostał - wspomina Dede.
Dziś "Lewy" znany jest z tego, że w meczach często wraca na własną połowę, aby pomóc kolegom. Szczególnie widoczne to jest w reprezentacji Polski, gdzie spada na niego więcej zadań defensywnych.
34-latek jednak przez lata rozwinął się pod każdym względem. Co ciekawe, Dede nie spodziewał się, że Robert zostanie jednym z najlepszych zawodników na świecie.
- Będę szczery, nie wyobrażałem sobie, że to wszystko tak się potoczy. Ale był fajnym gościem do myślenia i do strzelania bramek - przyznał.
Takiego Lewandowskiego jeszcze nikt nie widział >>
Lewandowski ustawiony obok takich gwiazd. "Nie wybacza błędów" >>
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)