Póki idzie, trzeba brać - grać szybko i zdobywać punkty - rozmowa z Bartłomiejem Piszczkiem, graczem Stali Stalowa Wola

Po zwycięstwie nad Lechem Poznań euforia pomału opada. Teraz piłkarze Stali Stalowa Wola podejmować będą w rozgrywkach ligowych Górnik Zabrze. - Zagramy tak samo jak z Kolejarzem - zapowiada w rozmowie z portalem SporotweFakty.pl Bartłomiej Piszczek, obrońca Stalówki.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Zagraliście w Remes Pucharze Polski z jedną najlepszych drużyn w Polsce. Ty, jako obrońca, musiałeś zmagać się między innymi z napastnikami reprezentacji Polski i Peru. Stal nie straciła gola...

Bartłomiej Piszczek: Nie straciliśmy bramki. Na pewno jakby boisko było lepsze, to Lechowi byłoby łatwiej, ale na grząskiej murawie nie mogli grać kombinacyjnie i nam obrońcom było łatwiej przerywać ich akcje. Ta taktyka, która teraz jest, wydaje się być dużo lepsza, bo gramy blisko siebie, gęsto. Widać, że przeciwnicy już nie dochodzą tak łatwo do sytuacji bramkowych.

To wpływ nowego trenera tak zmienił wasze oblicze?

- Gramy z defensywnym pomocnikiem - tak jak graliśmy za trenera Władysława Łacha. Próbujemy wychodzić z szybkimi kontrami i na razie to przynosi efekty. Ostatnio gramy na zero z tyłu, także od czegoś trzeba zacząć. Ważne, żeby nie tracić bramek, a sytuacje stwarzamy i wydaje mi się, że w końcu zaczniemy zdobywać punkty i wygrywać mecze.

Jak się grało przeciwko Robertowi Lewandowskiemu?

- Już występowałem przeciwko niemu jak grał w Zniczu Pruszków. Zagęściliśmy środek pola, Lech próbował grać kombinacyjnie i im to nie wychodziło. Łatwiej gra się obrońcom, jak drużyna nie wybija piłek na oślep, tylko próbuje grać ziemią, kombinacyjnie, wtedy nam jest łatwiej przeczytać takie piłki. Lewandowski w tym meczu zaprezentował się nie za ciekawie. Lepsze mecze rozgrywają napastnicy, którzy występują w pierwszej lidze. Wiadomo jednak, że on jest wielkim napastnikiem, strzelał bramki dla reprezentacji także myślę, że ta murawa mu dużo przeszkadzała.

Lech nie zlekceważył was jako ostatnią drużynę zaplecza ekstraklasy?

- Wiedzieliśmy, że oni też mają problemy, przegrali z Legią Warszawa. Wiedzieliśmy, że to nie jest już ten wielki Lech, że nie grają tego, co w tamtym roku i to było widać. Ruszyli w pierwszym kwadransie, a później z każdą minutą grało im się coraz ciężej. My dochodziliśmy do naszych sytuacji, doprowadziliśmy do rzutów karnych...

Kluczem do zwycięstwa nad Lechem było to zagęszczenie pola?

- Wyszliśmy cofnięci na własnej połowie i myślę, że będziemy tak grać z każdą drużyną. Widziałem, że tacy obrońcy jak Bartosz Bosacki nie potrafili sobie z tym poradzić, więc tym bardziej zawodnicy w pierwszej lidze nie będą mogli z takim rozwiązaniem dać sobie rady. Kluczem do tego są potem szybkie prostopadłe piłki. Tak chcemy grać i tworzyć sytuacje.

W którym momencie uwierzyliście, że ogracie Lecha Poznań?

- Myślałem, że jak będzie dogrywka to już nie damy sobie wydrzeć przynajmniej tego remisu. Mieliśmy sytuacje - poprzeczka, słupek, jakaś nieuznana bramka. Jeżeli nie udało się wygrać w 120. minutach, to spróbowaliśmy w karnych i to szczęście się uśmiechnęło do nas.

Karne to jednak wielka loteria...

- Loteria, ale karne mogą być tylko źle strzelone. Zawodnicy Lecha nie trafili dobrze, Tomasz Wietecha wykazał się dobrą obroną. Wiedziałem, że on dobrze karne broni i cieszyłem się, że w tym momencie on był na boisku.

Przed wami teraz kolejna runda Remes Pucharu Polski. Na kogo teraz chcecie trafić?

- Chciałbym, żeby to była drużyna z ekstraklasy, bo lepiej się gra z takimi zespołami. Nie poradziliśmy sobie wcześniej ze Stalą Sanok, oby nie trafiła się Bytomia II Bytów. Drużyna z ekstraklasy byłaby najlepsza, mecz byłby w Stalowej Woli i znowu kibice wspaniale by nas dopingowali. Cieszymy się z tej wygranej z Lechem, bo zrobiliśmy coś dla kibiców, których nie rozpieszczaliśmy w tym roku.

Przed wami starcie z kolejnym potentatem, tym razem na waszej drodze stanie Górnik Zabrze.

- Zagramy tak samo jak z Lechem Poznań. Drużyna zmieniła oblicze, wszyscy walczą, starają się. Nie wiem dlaczego tak wcześniej nie było. Ode mnie się oczekuje, abyśmy grali na zero z tyłu. Tak chcemy zagrać, a jeżeli coś się uda strzelić, to będziemy się tylko cieszyć.

W rozgrywkach ligowych mecze nie kończą się jednak rzutami karnymi. Trzeba strzelać bramki, aby wygrywać.

- Właśnie, nam brakuje punktów i w każdym meczu musimy myśleć o trzech punktach, a nie o remisie. Będziemy grali na tą jedną, dwie sytuacje w meczu. Z Pogonią Szczecin w 92. minucie mieliśmy taką okazję. Z Górnikiem będziemy starali się zagrać tak samo - stworzyć sytuację, zdobyć bramkę, przy tym żadnej nie tracąc.

Teraz uwierzyliście, że możecie pokonać każdego rywala i piąć się w górę tabeli?

- Najwyższa pora wygrywać, bo kiedy jak nie teraz? Trzeba zdobywać punkty i je gromadzić, by wyjść z tej strefy, aby zima była spokojna.

Czujecie się zadowoleni z tej pracy, którą wykonaliście pod okiem nowego szkoleniowca?

- Na pewnie się cieszymy, bo po ostatnich wynikach nie było za wesoło wokoło klubu i zawodników. Mogliśmy jeszcze wygrać z Pogonią Szczecin... Cieszymy się jednak i czekamy na te następne mecze. Póki idzie, trzeba brać - grać szybko i zdobywać punkty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×