Widzew Łódź walczy o coś więcej niż utrzymanie? Janusz Niedźwiedź zabrał głos

PAP / Tomasz Wiktor / Na zdjęciu: trener Janusz Niedźwiedź
PAP / Tomasz Wiktor / Na zdjęciu: trener Janusz Niedźwiedź

- Widzieliśmy, jak było trudno. Ile trzeba było walczyć, ile koncentracji zachować, żeby utrzymać to dwubramkowe prowadzenie. Nam się nie udało - mówił po wygranej 2:1 z Piastem w Gliwicach trener Widzewa Łódź Janusz Niedźwiedź.

Prowadzenie czerwono-biało-czerwonym dał w 33. minucie Jordi Sanchez, a w 82. podwyższył je Kristoffer Hansen. Tuż przed końcem gry gola kontaktowego dla gospodarzy zdobył - nomen omen - były widzewiak Michael Ameyaw, ale trzy punkty finalnie pojechały do Łodzi.

- Wiele osób mówiło, że Piast jest w dołku, wiele osób nam przyznawało punkty, ale ja miałem z tyłu głowy, że w tym meczu nie będziemy faworytem. Widzieliśmy, jak było trudno, ile trzeba było walczyć, ile koncentracji zachować, żeby utrzymać to dwubramkowe prowadzenie. Nam się to nie udało, bo straciliśmy jednego gola, jednak chwała drużynie za to, że potrafiła wytrzymać te kilka minut i wywieźć stąd korzystny wynik. Bardzo nas to cieszy, bo z takim zamiarem tu przyjechaliśmy, ale też wszystkich uczulaliśmy, że to będzie trudne spotkanie i takie było - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Widzewa Łódź.

Beniaminek PKO Ekstraklasy był przez większość spotkania zespołem dominującym na boisku z dwoma wyjątkami - pierwszego kwadransa drugiej połowy oraz jej ostatnich kilku minut. Mało brakowało, a w końcówce to rywale mogli doprowadzić do remisu i zniweczyć cały wysiłek drużyny gości.

ZOBACZ WIDEO "Trzeba się modlić o zdrowie piłkarzy". Kto pojedzie na mistrzostwa świata?

- W pierwszej połowie mieliśmy trzy dobre sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i pewnie po przerwie grałoby nam się lepiej. W końcu zdobyliśmy drugą bramkę i wydawało się, że jest po meczu, ale Piast rzucił wszystko na jedną kartę, chciał strzelić co najmniej jednego gola i powalczyć o remis. Dwukrotnie było tego blisko, dużo nie zabrakło, dlatego ja doceniam te punkty, bo wiem, jak ważne są w kontekście naszej dalszej pracy - stwierdził Janusz Niedźwiedź.

Ekipa z Miasta Włókniarzy wygrała 5 z 7 ostatnich ligowych spotkań, a w tabeli zajmuje piąte miejsce. Licznie zgromadzeni na stadionie przy Okrzei kibice skandowali: "co wy robicie, hej Widzew, co wy robicie?", by w sposób żartobliwy podkreślić, że występy drużyny przerastają oczekiwania wobec niej.

- Wiele osób pyta mnie o to, czy Widzew walczy o coś więcej. My mamy przed sobą jeden cel, tym celem jest utrzymanie i takie było na początku założenie. W jednej trzeciej sezonu to nie może się zmienić, co nie oznacza, że jeżeli to utrzymanie będzie matematycznie pewne, to nie powalczymy o coś więcej. Jesteśmy na tyle ambitni, że chcemy więcej. Na pewno nie odpuścimy - zapowiada Niedźwiedź.

Z kolei trener Piasta Gliwice Waldemar Fornalik także wypowiadał się w sposób wyważony, ale na jego twarzy widać było delikatne rozczarowanie.

- Muszę nawiązać do meczu z Rakowem, gdy zagraliśmy dobre spotkanie, a przegraliśmy. Z tamtej drużyny kontuzji doznał Ariel Mosór, a tutaj na rozgrzewce wypadł nam Michał Chrapek. To miało wpływ na funkcjonowanie zespołu. Mimo tego, wiedzieliśmy, że najważniejsze to nie stracić bramki, a swoje szanse będziemy mieli. Tak było. Strzeliliśmy gola, ale okazało się, że jedna bramka to za mało - podkreślił szkoleniowiec niebiesko-czerwonych.

Póki co jego drużyna znajduje się na 16. miejscu w tabeli, które jest zagrożone spadkiem do Fortuna I Ligi. Zdaniem Fornalika są jednak podstawy, by sądzić, że będzie lepiej.

- W ostatnich meczach nasz wskaźnik xG jest na wysokim poziomie i to jest powód do optymizmu. Ja czekam, żebym w dwóch meczach z rzędu mógł zagrać ustabilizowanym składem, ale to nie jest mi dane. Dlatego jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Widzew wykazał się konsekwencją, bo w takim meczu ważne było, żeby nie stracić bramki. Nam się to nie udało i dlatego przegraliśmy - ocenił.

Z Gliwic - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj także:

PKO Ekstraklasa: nowy lider, odmienne nastroje beniaminków, zobacz tabelę

Równy krok liderów klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy

Komentarze (0)