Widzew wykorzystał niemoc Piasta. Beniaminek coraz wyżej

PAP / Tomasz Wiktor / Na zdjęciu: piłkarze Widzewa Łódź
PAP / Tomasz Wiktor / Na zdjęciu: piłkarze Widzewa Łódź

W meczu kończącym 12. kolejkę PKO Ekstraklasy Piast Gliwice przegrał na własnym boisku z Widzewem Łódź 1:2. Łodzianie zbliżyli się do ligowego podium, natomiast Piast pozostaje w strefie spadkowej.

Póki co sezon 2022/23 nie układa się po myśli Piasta Gliwice. I choć gliwiczanie nie zagrali najgorszego spotkania, to musieli uznać wyższość bardzo solidnie grającego Widzewa Łódź. Dla Piasta była to już siódma przegrana w tym sezonie i po dwunastu kolejkach zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika jest w strefie spadkowej.

Piast miał optyczną przewagę, dłużej utrzymywał się przy piłce, jednak brakowało mu konkretów. Trudno przypomnieć sobie jakąś stuprocentową sytuację gospodarzy. Co innego Widzew, który był bardzo efektywny. Atakował rzadziej, ale kiedy już to zrobił, to ręce same składały się do oklasków. Sam gol padł po świetnej akcji. Nie wiadomo co było w tej sytuacji lepsze - długie, miękkie podanie Patryka Stępińskiego za linię obrony, czy może idealne przyjęcie piłki przez Jordi Sancheza i spokojne wykończenie.

W zespole gospodarzy widoczny był brak Ariela Mosóra, Damiana Kądziora i Michała Chrapka, który był awizowany do gry, ale na rozgrzewce doznał kontuzji. Na początku drugiej połowy na boisku pojawił się Kamil Wilczek, ale nie był w stanie rozruszać ofensywy Piasta. Gospodarze grali za wolno, nie mieli pomysłu na zaskoczenie dobrze zorganizowanej defensywy Widzewa.

ZOBACZ WIDEO: Jak broni Wojciech Szczęsny w kadrze? "Nie róbmy z niego bohatera"

Najdobitniej było to widać, gdy piłkę przy nodze miał Tom Hateley. Notował jeden kontakt z futbolówką, drugi, trzeci i nikt nie pokazywał się do gry. Nawet w polskiej lidze na stojąco nie da się wygrać meczu. Dla Piasta był to piąty kolejny mecz bez zwycięstwa i trzecia z rzędu przegrana. To już nie zadyszka, a coraz bardziej poważny kryzys. Co prawda w samej końcówce Michael Ameyaw trafił do bramki w zamieszaniu w polu karnym, ale tylko na tyle stać było Piasta.

Widzew po przerwie zaprezentował bardzo defensywną taktykę, choć parę razy udało mu się wyjść z kontrą. Nie zawsze udawało się ją kończyć strzałem, ale w końcu łodzianie zadali decydujący cios. Jordi Sanchez urwał się na lewym skrzydle, zagrał do rezerwowego Kristoffera Hansena, a ten po prostu zabawił się z obrońcami Piasta. Pewne uderzenie, nie było czego zbierać.

Dzięki tej wygranej Widzew awansował na piąte miejsce w tabeli. Końcówka była trochę nerwowa, natomiast ostatecznie udało się dowieźć korzystny wynik do końcowego gwizdka sędziego.

Piast Gliwice - Widzew Łódź 1:2 (0:1)
0:1 Jordi Sanchez 27'
0:2 Kristoffer Hansen 82'
1:2 Michael Ameyaw 90'

Składy:

Piast: Frantisek Plach - Jakub Czerwiński, Constantin Reiner, Tomasz Mokwa - Grzegorz Tomasiewicz, Patryk Dziczek, Tom Hateley (83' Michał Kaput), Rauno Sappinen (71' Gabriel Kirejczyk), Arkadiusz Pyrka (46' Kamil Wilczek), Alexandros Katranis (90+2' Jakub Holubek) - Jorge Felix (83' Michael Ameyaw).

Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński (87' Mateusz Żyro), Serafin Szota, Martin Kreuzriegler - Paweł Zieliński, Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (67' Mato Milos), Ernest Terpiłowski (67' Łukasz Zjawiński), Bartłomiej Pawłowski (67' Kristoffer Hansen), Dominik Kun - Jordi Sanchez (87' Patryk Lipski).

Żółte kartki: Letniowski (Widzew).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

CZYTAJ TAKŻE:
Carlo Ancelotti pod wrażeniem Ukraińców. "To wiele znaczy"
Paulo Dybala przeszedł badania. Co z mundialem Argentyńczyka?

Źródło artykułu: