Ogromne napięcia na linii Jan Tomaszewski - Czesław Michniewicz. Były bramkarz reprezentacji Polski ostro krytykował grę reprezentacji Polski przez całą Ligę Narodów. Selekcjoner naszej kadry nie pozostawał mu dłużny i odpowiedział na jego zarzuty.
- Tomaszewski miał za mocno ściśniętą sznurówkę na koszulce i czasami jak coś powie, to mam wrażenie, że ma niedokrwienie mózgu. Nie szczędzi sobie w moją stronę złośliwości - stwierdził Czesław Michniewicz w "Prawdzie Futbolu".
Jan Tomaszewski jednak nie pozostaje dłużny. Jak sam wspomniał, nie ma do trenera zarzutów pod kątem merytorycznym. Przywołał jednak sprawę związków Czesława Michniewicza z szefem piłkarskiej mafii Ryszardem F. ps. "Fryzjer", w tym słynną liczbę 711, która miała stanowić liczbę połączeń pomiędzy panami. Całą sprawę opisywaliśmy na łamach Wirtualnej Polski (więcej TUTAJ).
- W dniu nominacji Czesława M. na selekcjonera powiedziałem, że to najczarniejszy dzień w historii polskiego futbolu. Nie powiedziałem tego ze względów merytorycznych. Chodziło mi tylko o względy moralne. Liczba 711 całej piłkarskiej Polsce kojarzy się z tym szkoleniowcem. Podtrzymuję to zdanie, bo dopóki nie zostaną odtajnione zeznania Czesława M., to nie zaakceptuję tej nominacji - ocenił Tomaszewski w rozmowie ze sport.tvp.pl.
Na koniec stwierdził tajemniczo. - Byłem przewodniczącym komisji etyki działającej przy Polskim Związku Piłki Nożnej w związku z aferą korupcyjną. Bardzo dużo wiem w tej sprawie, ale nie mogę mówić o szczegółach. Chcę, żeby jego zeznania zostały odtajnione i tyle - dodał.
Czytaj więcej:
Przed rokiem był wielką nadzieją reprezentacji Polski. Teraz nie ma go nawet w szerokiej kadrze
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz go pominął. "Na jego miejscu bym się wkurzył"