Rodnei: Zawsze będę wdzięczny Jagiellonii

Instagram /  rodnei_20 / Na zdjęciu:  Rodnei Francisco de Lima.
Instagram / rodnei_20 / Na zdjęciu: Rodnei Francisco de Lima.

- Futbol lubi zaskakiwać, a ja miałem szczęście trafić do jednej z najlepszych lig świata - mówi WP SportoweFakty Rodnei Francisco de Lima, dla którego kilkanaście lat temu Jagiellonia Białystok okazała się "trampoliną" do Bundesligi.

W sezonie 2007/08 Jagiellonia Białystok wróciła do PKO Ekstraklasy po kilkunastu latach przerwy. W trakcie letniego okna transferowego zespół wzmocniło kilku zawodników, wśród których był m.in. anonimowy wówczas Rodnei grający wcześniej dla nieistniejącego już FC Wilno.

Brazylijczyk zaczął w podlaskim klubie od falstartu. 5 kolejnych meczów bez zwycięstwa, gol samobójczy i czerwona kartka nie wróżyły nic dobrego. Tymczasem tuż po tym nastąpił niespodziewany przełom, po którym mocno zbudowany stoper zaczął być wymieniany w gronie najlepszych na swojej pozycji w całej lidze. W dziewięciu kolejnych spotkaniach drużyna przegrała tylko raz, a on sam stał się filarem linii defensywnej i przyciągnął zagraniczne zainteresowanie.

Rodnei zagrał w Jagiellonii 16 meczów i miał duży wpływ na jej późniejsze utrzymanie, ale w zimowym oknie transferowym musiał odejść. Był bowiem jedynie wypożyczony z GO Audax, a działaczom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie jego transferu definitywnego. W efekcie zawodnik po kilku kolejnych miesiącach wylądował w Herthcie Berlin, a później grał też dla m.in. 1.FC Kaiserslautern, Red Bull Salzburg, RB Lipsk czy TSV 1860 Monachium. W Bundeslidze zaliczył łącznie 57 występów i strzelił 3 gole, a w Austrii dwukrotnie został mistrzem kraju.

ZOBACZ WIDEO: Michniewicz go pominął. "Na jego miejscu bym się wkurzył"

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Gra pan jeszcze w piłkę?

Rodnei Francisco de Lima, były piłkarz m.in. Jagiellonii Białystok: Profesjonalny futbol rzuciłem w 2018 roku, ale od czasu do czasu jeszcze gram dla zabawy. Zawodowo zostałem jednak przy tym sporcie. Obecnie mieszkam w Niemczech i jestem menadżerem, a dokładniej zajmuję się reprezentowaniem piłkarzy.

To zacznijmy niejako od końca. Jest pan zadowolony ze swojej kariery?

Tak, czuję się spełniony. Mogę tylko z radością mówić o wszystkim co mi dała piłka nożna. Opuszczając moje rodzinne miasto Taboao da Serra w Brazylii nie myślałem, że tak się mogą potoczyć moje losy. Tymczasem zrobiłem karierę jaka dana jest dla niewielu osób. Przy okazji tutaj chciałbym też przekazać wielkie podziękowania dla trenera Artura Płatka za wiarę w moją grę.

To on stał za pana transferem do Jagiellonii?

To było tak, że zostałem zaproszony na testy do Białegostoku. Dzięki Bogu ostatecznie poszło mi tam na tyle dobrze, że podpisałem kontrakt z Jagą i dostałem od nich szansę. W efekcie przeżyłem później cały ten wspaniały okres.

Jak rozumiem Jagiellonia zapisała się dość szczególnie w pana wspomnieniach?

Oczywiście, nie sposób zapomnieć o tym klubie! Darzę go wielkim uczuciem i szacunkiem. Zawsze będę wdzięczny ludziom z nim związanym za całe wsparcie, którego mi udzielili. Mam tu na myśli pracowników, ale też kibiców czy zwykłych ludzi z Białegostoku. To bardzo piękne miasto i świetnie mi się w nim mieszkało. Podziwiałem też fanów za to jaką "imprezę" potrafili stworzyć podczas meczów domowych. Jak sięgnę pamięcią to atmosfera była naprawdę świetna. Mam nadzieję, że pewnego dnia w końcu uda mi się tam wrócić, zobaczyć znajomych i znowu poczuć tamtą energię płynącą z trybun.

Sporo się zmieniło przez te ostatnie 15 lat w Białymstoku. Rozbudowało się miasto, znacznie zmienił się też sam klub.

Nie ukrywam, że jestem tego ciekawy. Byłoby bardzo przyjemnie wrócić w szczęśliwe dla mnie miejsce i zobaczyć na żywo chociażby to jak wygląda odremontowany stadion. Co prawda byłem kiedyś w Polsce na wakacjach, ale wszystko działo się bardzo szybko i nie mogłem nic zobaczyć. Szkoda, ale może uda mi się to zmienić w niedalekiej przyszłości. Chcę odwiedzić wasz kraj, obejrzeć kilka meczów, a zwłaszcza zobaczyć Jagę. Zresztą utrzymuję sporo kontaktów przez Facebooka i Instagrama z ludźmi poznanymi w tamtym okresie, więc dobrze byłoby się znowu spotkać.

A śledzi pan to co obecnie się dzieje w Ekstraklasie i Jagiellonii?

Tak, staram się być na bieżąco. Widzę, że liga znacznie się rozwinęła od momentu mojej gry w niej. Najbardziej widoczne jest to w infrastrukturze, ponieważ stadiony naprawdę robią wrażenie. Jeśli zaś chodzi o Jagę to zwykle sprawdzam wyniki, przejrzę coś w internecie itp. Obecnie zespół jest na pozycji w środku tabeli, ale kibice wciąż trzymają bardzo dobry poziom. Wierzę, że drużyna jest w stanie odpowiednio zareagować w drugiej części sezonu i zakończyć go na lepszym miejscu.

Zbliża się mecz Jagiellonii z Legią Warszawa. U pana może to przywołać dość szczególne wspomnienie...

Zdecydowanie jedno z najlepszych z mojego okresu w Polsce. Będąc skazywanymi na porażkę zremisowaliśmy wtedy bezbramkowo w Warszawie.

A pan swoim występem zachwycił wówczas całą Ekstraklasę.

Przed tamtym meczem miałem dodatkową motywację. Jeszcze przed przyjazdem na testy do Jagiellonii byłem w Legii na trzech treningach, ale nie widać było zainteresowania zatrudnieniem mnie. Natomiast dobra gra w stolicy wzbudziła już sporo spekulacji i tym samym zainteresowania wokół mojej osoby. Nie zapominajmy jednak, że to klub z Białegostoku otworzył przede mną najpierw te drzwi.

Pana przygoda z Jagiellonią zakończyła się ostatecznie po kilku miesiącach. Nikt nie miał wątpliwości, że zdecydowanie za szybko.

Chciałem zostać, ale pojawił się problem dotyczący wypożyczenia pomiędzy moim klubem z Brazylii a Jagą. Nie udało się dojść stronom do porozumienia, a do tego zostałem wyłączony z gry na kolejne pół roku z powodu biurokratycznych.

Mimo to w 2008 roku trochę niespodziewanie wylądował pan w Bundeslidze.

Futbol lubi zaskakiwać, a ja miałem szczęście trafić do jednej z najlepszych lig świata. Myślę, że stało się tak z powodu moich dobrych występów i pracy wykonanej w Polsce. Choć mam też wrażenie, że jako dziennikarze również się do tego lekko przyczyniliście dając mi spory rozgłos w mediach.

W Herthcie Berlin spotkał pan dwóch Polaków: Artura Wichniarka i Łukasza Piszczka.

No i mogę powiedzieć, że także świetnych piłkarzy. Niestety nie mam już z nimi kontaktu, ale serdecznie ich pozdrawiam.

Zdecydowanie lepiej miał pan okazję poznać Piszczka, z którym spędziliście cały sezon w Herthcie.

Pamiętam, że Łukasz miał ogromny potencjał i to rzucało się w oczy. Nie mogę jednak powiedzieć, że myślałem tak lub inaczej na temat jego przyszłości i tego co osiągnie. Po prostu z dużym zaskoczeniem obserwowałem jak szybko i dobrze dostosowuje się do gry na prawej stronie defensywy. Po czasie mogę go natomiast spokojnie nazwać jednym z największych prawych obrońców, których widziałem w grze.

No to jeszcze zahaczmy o temat Roberta Lewandowskiego. Trafił pan na niego na starcie jego gry w Niemczech, łącznie zagraliście przeciwko sobie czterokrotnie i tylko raz nie udało się panu go zatrzymać przed strzeleniem gola.

Niemniej już wtedy "Lewy" był bardzo dobrym piłkarzem, trudnym do zatrzymania na boisku i powstrzymania przed zdobyciem bramki. Fajnie, że miałem okazję zagrać na niego. Przez lata rozwijał się i nieprzypadkowo stał się jednym z najlepszych napastników na świecie. Zresztą nie tylko. Gdybym miał dokonać wyboru najlepszych zawodników świata to on z pewnością znalazłby się na mojej liście.

Mecz Jagiellonii z Legią zaplanowano na sobotę 29 października o godz. 17:30. Transmisję telewizyjną zaplanowano w stacjach Canal Plus Sport i TVP Sport, a relację tekstową będziesz mógł śledzić na naszym portalu TUTAJ.

Źródło artykułu: