W Białymstoku niedosyt, w Poznaniu ulga. Jagiellonia Białystok przegrała siódmy mecz w tym sezonie, z kolei Lech Poznań rzutem na taśmę wykorzystał szansę i przed przerwą zimową zbliżył się do ligowego podium na jeden punkt.
Sam mecz? Przeciętny. Strzałów było sporo, natomiast niekoniecznie na boisku. Wszystko to za sprawą kibiców, przez których mecz aż trzykrotnie był przerywany z uwagi na dym unoszący się nad murawą. Strzelały race, fajerwerki.
Fajerwerków nie było w wykonaniu piłkarzy. Samo spotkanie toczyło się w dość powolnym tempie. Pierwsza połowa zmierzała ku końcowi, wydawało się, że nic się już nie wydarzy, ale na szczęście inne zdanie na ten temat mieli zawodnicy. Jagiellonia do tego momentu w zasadzie nie zagrażała bramce Filipa Bednarka, aż tu nagle Jesus Imaz świetnie zacentrował piłkę w pole karne, Mateusz Skrzypczak łatwo przepchnął słabo grającego Michała Skórasia i skierował piłkę do bramki Lecha. Lecha, którego jest wychowankiem, stąd dość stonowana była radość po golu 22-latka.
Kolejorz był tym faktem wyraźnie podrażniony i odpowiedział niemal natychmiast. W rolę skrzydłowego wcielił się Radosław Murawski, popisał się idealnym dośrodkowaniem na głowę Mikaela Ishaka, a ten mając piłkę na głowie na piątym metrze zazwyczaj się nie myli i tak też było w tym przypadku.
ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"
Wracając jednak do Skórasia, to reprezentant Polski na zbliżające się mistrzostwa świata w Katarze nie będzie miło wspominał meczu w Białymstoku. Zagrał przeciętnie - to jedno. Dwa... w drugiej połowie doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Łapał się w okolicach mięśnia dwugłowego, co jest złą informacją dla selekcjonera Czesława Michniewicza, choć oczywiście niczego nie przesądzamy. To wcale nie musi być nic poważnego.
Poważnie natomiast potraktował ten mecz trener John van den Brom, a przy okazji miał nosa do zmian. Bo to rezerwowy Filip Szymczak kolejny raz został bohaterem mistrza Polski. Skorzystał z przytomnej asysty Ishaka i mocnym płaskim strzałem zapewnił przyjezdnym komplet punktów. Lech na to zasłużył, bo choć nie porwał, to i tak był zespołem lepszym. Inna sprawa, że w ostatnich sekundach Jagiellonia mogła wyrównać, ale po strzale Fedora Cernycha piłka trafiła w słupek.
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:2 (1:1)
1:0 Mateusz Skrzypczak 45+1'
1:1 Mikael Ishak 45+6'
1:2 Filip Szymczak 90+1'
Składy:
Jagiellonia: Zlatan Alomerović - Wojciech Łaski (71' Fedor Cernych), Mateusz Skrzypczak (75' Jakub Lewicki), Israel Puerto, Bogdan Tiru, Bojan Nastić - Tomas Prikryl, Miłosz Matysik (71' Martin Pospisil), Nene (90+6' Maciej Bortniczuk) - Jesus Imaz, Marc Gual (90+6' Juan Gamara).
Lech: Filip Bednarek - Alan Czerwiński (57' Joel Pereira), Lubomir Satka, Antonio Milić (46' Filip Dagerstal), Pedro Rebocho - Heorhij Citaiszwili (88' Adriel Ba Loua), Radosław Murawski, Jesper Karlstroem, Joao Amaral (57' Filip Szymczak), Michał Skóraś (57' Filip Marchwiński) - Mikael Ishak.
Żółte kartki: Łaski, Nene (Jagiellonia) oraz Skóraś, Czerwiński (Lech).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
CZYTAJ TAKŻE:
W samo okienko! Wolski sprawił sobie prezent [WIDEO]
Jacek Zieliński nie przebierał w słowach: Głupota!