W czwartkowy wieczór reprezentacja Hiszpanii rozegrała ostatni mecz przed rozpoczęciem mundialu w Katarze. Jej rywalem była Jordania, z którą mistrzowie świata z 2010 roku poradzili sobie bez większych problemów. Zwycięstwem 3:1 "La Furia Roja" domknęła okres przedmundialowy.
Bramki w tej rywalizacji zdobywali Ansu Fati, Gavi oraz Nico Williams. Zatem młodzi zawodnicy pokazali się z dobrej strony i dali jasny sygnał trenerowi, że mogą stanowić o sile kadry narodowej.
Dali sygnał trenerowi, który przyznał, że nie wybierał składu na to spotkanie. - Pierwszy raz od kiedy jestem trenerem, nie ja wybierałem skład meczowy. Piłkarze sami ustalili minuty, w których chcieli grać - zdradził Luis Enrique na pomeczowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: To będzie najbardziej kontrowersyjny mundial w historii? Zaatakowano dziennikarza
Trzeba przyznać, że jest to ciekawe podejście, które jednocześnie pokazuje, że szkoleniowiec ma zaufanie do swoich zawodników i wierzy, że ci będą potrafili podejmować dobre decyzje podczas spotkań. Jednak oczywiście, mimo dobrego wyniku, raczej nie należy spodziewać się powtórzenia tego manewru na turnieju.
Hiszpański selekcjoner podczas swojej kadencji w reprezentacji pokazał się jako osoba, która lubi podejmować suwerenne decyzje. Jego wybory dość często są niezrozumiałe dla środowiska piłkarskiego w kraju, ale półfinał zeszłorocznych mistrzostw Europy raczej daje mu spory kredyt zaufania.
Czytaj też:
Będzie skandal w meczu otwarcia?
Kary PZPN za rasistowski skandal