Kiedy Wojciech Szczęsny podpisywał kontrakt z FC Barceloną, w Polsce wybuchła euforia. Niemal wszyscy byli przekonani, że błyskawicznie zastąpi on w bramce kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena. Rzeczywistość jednak okazała się brutalna.
Hansi Flick postawił na Inakiego Penę, a że ten nie popełnia błędów i wiele razy ratował swój zespół, to bez przerwy jest numerem jeden. Tygodnie mijają, a Szczęsny wciąż jest tylko rezerwowym i nawet nie było mu dane zadebiutować.
Przełom może nastąpić wraz z początkiem 2025 roku. Od dawna krążą plotki, że były reprezentant Polski dostanie swoją szansę w Pucharze Króla. 4 stycznia "Duma Katalonii" zmierzy się z Barbastro. Mateusz Borek uważa, że wtedy wszystko może się zmienić.
ZOBACZ WIDEO: Ostry kąt? Żaden problem! Popisał się cudownym trafieniem
- Wydaje mi się, że w środku musi to troszkę boleć, że czternaście razy usiadłeś na ławce i obserwowałeś, że piłkę kopie Pena. W skali europejskiej piłki Wojtek jest daleko wyżej od obecnego bramkarza Barcelony. To jest trudna sytuacja, ale jeśli zagra ten mecz w Pucharze Hiszpanii w pełni skoncentrowany, bez najmniejszego błędu, to nie wykluczam takiej sytuacji, że to będzie początek dużej przygody polskiego bramkarza - powiedział komentator w Kanale Sportowym.
Barca cztery dni po starciu z Barbastro zmierzy się z Athletikiem Bilbao w Superpucharze Hiszpanii. Na 18 stycznia zaplanowano ligowe starcie z Getafe, a już 21 stycznia Katalończycy zagrają z Benficą w Lidze Mistrzów.
Robert Lewandowski i spółka w miniony weekend stracili pozycję lidera La Ligi po porażce z Atletico Madryt 1:2. FC Barcelona w ostatnich siedmiu ligowych meczach wygrała tylko raz. Flick jednak nie zdecydował się na zmianę bramkarza i stale stawiał na Penę.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)