Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty.pl
O tym, że bycie faworytem nic nie znaczy, przekonali się już na tym mundialu Niemcy (1:2 z Japonią) i Argentyńczycy (1:2 z Arabią Saudyjską). W środowy wieczór, gdy zawodnicy Hiszpanii i Kostaryki wybiegli na murawę Al Thumama Stadium, o sensacji nie było jednak mowy. Faworyt wbił słabiutkiemu rywalowi aż siedem bramek, szukając kolejnych goli do samego końca.
Najlepszym podsumowaniem tego meczu był obrazek z 54. minuty. Selekcjoner Hiszpanów Luis Enrique poderwał się z ławki i z szerokim uśmiechem bił brawo. Tak zareagował na gola Ferrana Torresa, który skorzystał z biernej postawy kostarykańskiej obrony i sprytnie się obrócił, a potem uderzył płasko pod brzuchem Keylora Navasa. Enrique nie czuł już wtedy żadnego stresu, bo napastnik Barcelony trafił na 4:0.
Faworyci od początku dominowali, pokazując dużo wyższą kulturę gry. Potrzebowali zaledwie trzydziestu minut, by odebrać graczom Luisa Fernando Suareza nadzieje na korzystny wynik. Najpierw błysnął Dani Olmo, który dopadł do futbolówki w polu karnym i przytomną podcinką nie dał Navasowi szans. Hiszpanom to jednak nie wystarczało. Nadal dominowali, spychając rywala do głębokiej defensywy.
ZOBACZ WIDEO: Apel byłego sędziego do obrońców. "Koniec z tym"
W 21. minucie podwyższył Marco Asensio, który wykorzystał dogranie Jordiego Alby z lewej strony i kropnął z pierwszej przy słupku. Navas miał piłkę na rękach, ale znów skapitulował.
Trzeci gol "zabił" mecz. Alba został przewrócony w polu karnym, a Ferran Torres uderzył płasko z wapna do siatki. Hiszpanie cały czas mieli nad meczem całkowitą kontrolę. Kostaryka była po prostu bezradna. Gdybyśmy zamiast meczu piłkarskiego oglądali pojedynek bokserski, trener Suarez zapewne rzuciłby ręcznik na ring, żeby to przerwać i uniknąć brutalnego nokautu.
Po zmianie stron festiwal strzelecki trwał. Ferran Torres zaliczył dublet, a kwadrans przed końcem swojego gola zdobył Gavi. Alvaro Morata przytomnie dośrodkował na szesnasty metr, zaś młody piłkarz Barcelony huknął z powietrza. Navas nawet się nie ruszył, obserwując, jak futbolówka odbija się od słupka i wpada do bramki.
Kostarykanie modlili się, by mecz jak najszybciej się skończył. A tymczasem Hiszpanie mieli ochotę na kolejne gole. Na 6:0 strzelił Carlos Soler. Po wrzutce z prawego skrzydła Navas wybił piłkę pod nogi pomocnika, który oddał pewny strzał do pustej bramki. Chwilę później upokorzony bramkarz znowu musiał wyciągać piłkę z siatki. Hiszpanie poklepali w swoim stylu, a wszystko zakończył Morata, który skorzystał ze świetnej asysty Olmo i przymierzył przy słupku.
Drużyna Luisa Enrique zaczyna mundial w najlepszy możliwy sposób. Teraz może spokojnie czekać na niedzielny mecz z Niemcami. Podopieczni Hansiego Flicka tacy spokojni już nie są, bo po porażce z Japonią mają nóż na gardle.
Hiszpania - Kostaryka 7:0 (3:0)
1:0 - Dani Olmo 11'
2:0 - Marco Asensio 21'
3:0 - Ferran Torres (k.) 31'
4:0 - Ferran Torres 54'
5:0 - Gavi 74'
6:0 - Carlos Soler 90'
7:0 - Alvaro Morata 90'
Sędzia: Mohammed Abdulla (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
Żółta kartka: Francisco Calvo
Hiszpania: Unai Simon - Cesar Azpilicueta, Rodri, Jordi Alba (Koke 64'), Aymeric Laporte - Sergio Busquets (Alex Balde 64'), Gavi, Pedri (Carlos Soler 57') - Marco Asensio (Nico Williams 69'), Ferran Torres (Alvaro Morata 57'), Dani Olmo
Kostaryka: Keylor Navas - Oscar Duarte, Brian Oviedo, Francisco Calvo, Carlos Martinez (Kendall Watson 46') - Keysher Fuller, Celso Borges (Brandon Aguilera 72'), Jewinson Bennette (Bryan Ruiz 61') , Yeltsin Tejeda - Anthony Contreras (Alvaro Zamora 61'), Joel Campbell