Argentynie spadł z serca głaz. Kosmiczny scenariusz

PAP/EPA / Mohamed Messara / Na zdjęciu: radość Messiego po golu na 1:0
PAP/EPA / Mohamed Messara / Na zdjęciu: radość Messiego po golu na 1:0

Za to kochamy mundial. Gdyby ktoś powiedział mi przed turniejem, że przed starciem z Argentyną będziemy mieć więcej punktów od Albicelestes, popukałbym się w czoło.

Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty.pl 

Wszyscy o nich pytają. Kiedy na konferencji Polaków zjawia się jakiś zagraniczny dziennikarz, najczęściej zagaja Lewandowskiego o nadchodzący pojedynek z Messim.

Na tych mistrzostwach świata sporo ich łączy. Była gwiazda Barcelony ogłosiła już, że to dla niej ostatni mundial. W przypadku obecnej, czyli "Lewego" taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

Obaj czują na barkach ogromną presję, żeby na najważniejszej piłkarskiej imprezie doprowadzić swoje reprezentacje do sukcesu.

ZOBACZ WIDEO: Wysłał SMS. On przewidział zwycięstwo Polaków

I obaj mieli w sobotę swój dzień.

Najpierw widzieliśmy łzy wzruszenia "Lewego" i jego szaloną radość po golu wbitemu Arabii Saudyjskiej. Kilka godzin później swoje trafienie celebrował Messi, który w euforii pobiegł w kierunku band reklamowych. Obu spadł z serca nie kamień, a głaz. Zaliczyli słabiutki początek turnieju i odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób.

Ci, którzy w sobotni wieczór przewidywali, że Argentyna bez problemów przejedzie się po Meksyku, do przerwy mocno się zaskoczyli. Owszem, gracze Scaloniego wygrali ostatecznie 2:0, ale z trybuny prasowej doskonale widać było, ile waży ciężar, który spoczywał na ich barkach przy wyniku 0:0.

Albicelestes dobrze widzieli, że wystarczy jedna akcja i za chwilę mogą znaleźć się za burtą. Na Lusail do 64. minuty niesamowicie się męczyli. A przecież jako jeden z głównych faworytów turnieju mieli czarować od pierwszego meczu.

Rywalizacja w grupie C przebiega według kosmicznego scenariusza, który jeszcze niedawno wydawał się nierealny. Oczywiście jeszcze nie awansowaliśmy i przed nami daleka droga. Ale gdyby ktoś powiedział mi, że przed ostatnią kolejką będziemy liderem, z większą liczbą punktów od Argentyny, popukałbym się w czoło.

Za to właśnie kochamy mundial.

Za kilka dni "Lewy" zmierzy się z Messim, ale idę o zakład, że dziś wieczorem jeszcze o tym nie myślą. Zbyt wielką poczuli ulgę, żeby od razu przejść do następnego spotkania.

"Najważniejsze, że ciągle w tym turnieju żyjemy. Nic innego się teraz nie liczy" - mówił po meczu z Polakami trener Saudyjczyków, Herve Renard.

"Lewy" i Messi zapewne chętnie by się pod tym podpisali.

Obaj na MŚ "żyją". Teraz nic innego się nie liczy.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty