Jedenastka FC Sevilla, która stanęła do walki z Realem Madryt była mniej warta niż jeden zawodnik "Królewskich" - Kaka. Real na Brazylijczyka wydał 68 milionów euro, czyli o 30 milionów więcej niż kosztował cały podstawowy skład Sevilli. Kwoty wydane na transfery nie miały jednak żadnego znaczenia i to piłkarze Sevilli zdobyli trzy punkty w tym spotkaniu, odnosząc siódme zwycięstwo z rzędu. Na czym polega fenomen Sevilli? W rozmowie z Przeglądem Sportowym opowiada o nim wiceprezes Legii Warszawa - Mirosław Trzeciak. Sevilla ma bardzo rozbudowany system skautingu, na który rocznie wydaje milion euro. To znacznie więcej niż najlepsze zespoły Starego Kontynentu. Skauci Sevilli w każdym tygodniu oglądają po kilkadziesiąt spotkań. System anten satelitarnych powoduje, że dodatkowe kilkaset spotkań jest nagrywanych. Właśnie odpowiedni system skautingu pozwala Sevilli na zakontraktowanie dobrych piłkarzy, których później sprzedaje za kwoty wielokrotnie wyższe od tych, które sama wydała na transfery. Przykładem zawodnika, który w ostatnim czasie zmienił barwy Sevilli na inne był między innymi Dani Alves, który z Esporte Clube Vitoria został kupiony za 550 tysięcy euro a rok temu FC Barcelona zapłaciła za niego 41 milionów euro. W tym sezonie rewelacją rozgrywek jest Diego Perotti, który został sprowadzony za 200 tysięcy euro, a już rozglądają się za nim największe kluby Europy. Sevilla ma jednak na swoim koncie również nieudane transfery, jak choćby sprowadzony za 9 milionów euro Javier Chevanton.
Drugą przyczyną sukcesu Sevilli oprócz systemu skautingu jest filozofia prowadzenia klubu. Od kilku senów zespół gra tym samym systemem. Jego podstawy stworzył Joaquim Caparros a kolejni trenerzy kontynuowali jego dzieło.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.