Wyniki najnowszych badań, przeprowadzonych w szpitalu w Kowanówku k. Obornik Wlkp., okazały się na tyle dobre, że opiekun Zielonych zaraz po przyjeździe do klubu poprowadził zajęcia z drużyną. Uda się również na najbliższy mecz ligowy do Pruszkowa, choć - jak sam mówi - pojedynek ze Zniczem obejrzy z wysokości trybun.
- Myślę, że mój powrót do Warty powinien odbywać się stopniowo. Sławek Najtkowski bardzo dobrze prowadził zespół w ostatnich spotkaniach i on wie najlepiej, kto w jakiej jest dyspozycji. Jestem wdzięczny jemu oraz dyrektorowi Zbigniewowi Śmiglakowi za to, że zastąpili mnie i jeszcze zrobili fajny wynik. Szkoda, że nie udało się dowieźć rezultatu 1:1 z Pogonią, bo wtedy byłoby rewelacyjnie - powiedział Bogusław Baniak.
- Dziękuję zawodnikom, którzy przyjęli mnie bardzo ciepło, a wcześniej w różnych wypowiedziach dedykowali mi remisy czy zwycięstwa. To bardzo podnosiło na duchu nie tylko mnie, ale i ludzi, z którymi przebywałem w szpitalu w Kowanówku, a którzy bardzo interesują się wynikami Warty. Ostatnie wydarzenia były dla mnie wielkim doświadczeniem życiowym. Okazało się, że jest kilka osób, które były ze mną w trudnych momentach; fizycznie i duchowo. A przy dolegliwościach, jakie mnie dotknęły, dobry stan psychiczny jest bardzo ważnym elementem rehabilitacji - dodał szkoleniowiec Zielonych.
Przypomnijmy, że w czasie nieobecności Baniaka Warta rozegrała cztery spotkania - z Flotą Świnoujście (1:1), Sandecją Nowy Sącz (1:0), MKS Kluczbork (2:1) oraz Pogonią Szczecin (1:2).