Mundial w Katarze był słodko-gorzki dla reprezentacji Polski. Z jednej strony Biało-Czerwoni po raz pierwszy od 36 lat wyszli z grupy na mistrzostwach świata. Jednak wydarzenia pozasportowe przyćmiły ten wynik.
W mediach pojawiło się wiele doniesień o konfliktach w kadrze, a ich zarzewiem miał być niewyjaśniony podział premii, którą polscy piłkarze mieli otrzymać od Mateusza Morawieckiego za wyjście z grupy.
Ostatecznie ta sprawa oraz zbyt defensywny styl gry w dużej mierze zadecydowały o tym, że PZPN postanowił nie przedłożyć umowy z selekcjonerem. Co ciekawe, żaden z piłkarzy kadry wciąż publicznie nie podziękował Michniewiczowi za pracę.
ZOBACZ WIDEO: Szymon Marciniak w świetnym humorze. Tak rozśmieszał dziennikarzy
Były selekcjoner Polaków Antoni Piechniczek za taką sytuację obwinia Roberta Lewandowskiego.
- Nie możesz publicznie mówić czegoś takiego, co powiedziałeś parokrotnie, nie możesz gestami zdradzać, co chcesz przekazać. Niestety, pamiętaj, że jesteś tylko piłkarzem. Dwa razy zmieniłeś trenerów reprezentacji Polski, a trener klubowy stoi z boku i się patrzy. I dojdzie do wniosku "ja ciebie szybciej skasuję niż ty mnie". Nie wiadomo, co będzie za pół roku, za półtora w Barcelonie. Wtedy rachunki zostaną wyrównane - zwrócił się do napastnika FC Barcelony.
- Nie wierzę, że Czesław Michniewicz nie miał czegoś, czego nie mógłby się od niego nauczyć nawet Lewandowski. Robert ma dużą siłę w reprezentacji, gdyby był lojalny, mógłby powiedzieć: zaufajmy selekcjonerowi jeszcze raz. Tego nie zrobił - dodał były trener.
Czytaj więcej:
Ujawnił kuriozalny zapis w kontrakcie Michniewicza. "Aż nie chce się wierzyć"