Tak naprawdę kluczowych piłkarzy z końcówką kontraktu jest w Legii więcej. Ale o ile z Arturem Jędrzejczykiem czy Bartoszem Kapustką nie powinno być problemu, o tyle zatrzymanie Josue i Filipa Mladenovicia to już nie lada wyzwanie. A czy może się udać?
Zacznijmy od Josue. Czy Legia może go stracić? Tak. Czy to już przesądzone? Nie. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że w tym przypadku do rozmów ma dojść w okolicach 15 stycznia. Oczywiście, warszawski klub ma ogromną ochotę na przedłużenie umowy Portugalczyka, ale…
- Jeżeli chodzi o Josue i Mladena, to dużo będzie zależało od ich planów i oczekiwań – usłyszeliśmy na Łazienkowskiej. I w tym krótkim zdaniu zawiera się wszystko. Legia usiądzie do rozmów, ale jest świadoma, że pewnego pułapu nie przebije. Jeśli Serb i Portugalczyk dostaną lepsze oferty, to po prostu odejdą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka feta w Buenos Aires!
MLS lub kraje arabskie?
Oczywiście, zwłaszcza w przypadku Josue raczej nie chodzi o czołowe ligi w Europie, ale kierunków (choćby MLS czy kraje arabskie), które mogą przebić ofertę Legii nie brakuje. Największa nadzieja – tak się przynajmniej wydaje – polega na tym, że ci gracze nie dostaną na tyle atrakcyjnych ofert, aby porzucić grę na Łazienkowskiej.
Za Legią będą przemawiać nie tyle pieniądze, ale fakt, że można tu walczyć o czołowe cele w lidze i pucharach, że obaj piłkarze świetnie się tu czują. Nie zawsze i nie każdy wybierze wyższą ofertę gdzieś na peryferiach piłki…
Hussein Algaood znów wchodzi do gry
Z drugiej strony jeśli na jesień kariery ci piłkarze spojrzą głównie na kwestie bankowe, to, jak wspomniano, Legia nic nie poradzi. Ciekawostką jest fakt, że w przypadku Mladenovicia negocjacje będzie prowadził menedżer… Josipa Juranovicia.
Hussein Algaood, bo o nim mowa, ma dobre relacje z Dariuszem Mioduskim, choć wiadomo, że to wcale nie musi być decydujące. Niemniej dla tego agenta najbliższe miesiące to potencjalnie dobry zarobek na piłkarzach związanych właśnie z Legią.
Oczywiście w przypadku Juranovicia to czas przeszły, ale w kwestiach finansowych nie do końca, bo Legia ma zagwarantowaną kwotę (10 procent od różnicy) od jego kolejnego transferu.
Nie siedzą z założonymi rękoma
Natomiast trzeba podkreślić, że w Warszawie nie czekają z założonymi rękoma na to co zrobi Josue. Z naszych informacji wynika, iż już od kilku miesięcy były mistrz Polski rozgląda się na rynku za jego potencjalnym następcą. Legia szuka na własną rękę, ale poinformowała też "rynek" o tym jaki profil piłkarza potrzebuje.
Podsumowując: wydaje się, że najbliższe dni/tygodnie (rozmowy zaczną się najwcześniej po wyjeździe drużyny na zgrupowanie) mogą się okazać decydujące. Legia pozna oczekiwania kluczowych piłkarzy i będzie wiedziała na czym stoi pod względem finansowym w tej kwestii. A to już może sporo wyjaśnić…
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Stanisław Oślizło żegna Pelego: Tego gestu nigdy nie zapomnę
Polski trener chciałby pracować z kadrą